W drugim swoim meczu w tegorocznych rozgrywkach Ligi Światowej Amerykanie liczyli na kolejną z rzędu wygraną. Irańczycy zaś po porażce w czwartek z reprezentacją Brazylii, mieli nadzieję na poprawę wyniku.
Pierwsze akcje należały do reprezentacja Iranu, a bardzo pomogli im w tym reprezentanci USA, zwłaszcza niska skuteczność Matthew Andersona. Jednak w kolejnych minutach podopieczni Johna Sperawa zaczęli grać lepiej, a po pierwszym udanym w tym meczu ataku Andersona, na tablicy widniał remis 7:7. Po błędzie Irańczyków to Amerykanie wyszli na dwupunktowe prowadzenie.
Wydawało się, że amerykańscy siatkarze utrzymają prowadzenie, ale trener Raul Lozano w drugiej części seta zdecydował się na zmiany w składzie. Za Mir Saeid Marouflakraniego oraz Shahrama Mahmoudiego na boisku pojawili się Mehdi Mahdavi oraz Alirez Mobasheri Demneh. Ich postawa wniosła wiele dobrego do gry azjatyckiej drużyny. Najpierw dwie udane zagrywki rozgrywającego, potem udane ataki Mobasheriego, pomogły odrobić straty. Seta zakończył skuteczny blok na Taylorze Sanderze, dający wygraną Irańczykom.
ZOBACZ WIDEO Pan Andrzej rozmawia teraz o siatkówce z Agatą Mróz
{"id":"","title":""}
W drugiej odsłonie spotkania Amerykanie poprawili swoją skuteczność i po dobrym ataku Aarona Russella mieli już trzy punkty przewagi. A po stronie ich rywali zaczęły mnożyć się błędy, po kolejnej nieudanej akcji, przy stanie 11:5, o czas poprosił trener Lozano. Przerwa nic nie pomogła jego podopiecznym, bo ich gra kompletnie się posypała. Przez długi czas nie byli w stanie skończyć żadnego ataku i szybko reprezentanci USA odskoczyli na 20:8. Wtedy drugi czas wziął trener drużyny narodowej Iranu i to już przyniosło rezultat. Jego siatkarze odrobili nieco straty, ale to było za mało, by zmienić losy seta. Tę partię wysoko wygrali podopieczni Johna Sperawa.
Po wysokiej przegranej w drugim secie, w kolejnym Irańczycy otrząsnęli się z letargu. Mecz znów się wyrównał, ale o tę jedną, dwie akcje lepsi byli rywale. Obie drużyny na potęgę psuły zagrywki, co nie wpływało pozytywnie na poziom widowiska. Jeden z nielicznych skończonych dzisiaj przez Mahmoudiego ataków oraz błąd Amerykanów dały remis. I tak do końca partii raz na prowadzeniu była drużyna Stanów Zjednoczonych bądź Iranu. Pierwsi piłkę setową mieli Azjaci, ale nie wykorzystali swojej szansy. Kolejnej już w tej partii nie dostali, a po zepsutym ataku Mojtaby Mirzajanpouara to podopieczni trenera Sperawa mogli się cieszyć z wygranej.
Wyrównana gra miała swój ciąg dalszy w czwartym secie. Po ataku Russella Holmesa to Amerykanie mieli punkt przewagi na pierwszej przerwie technicznej. Obicie bloku przez Sandera podwyższyło prowadzenie jego drużyny do trzech oczek. Wydawało się, że siatkarze z USA utrzymają przewagę, ale rozluźnili się w końcówce i znów na tablicy wyników pojawił się remis. Irańczycy mieli szansę na doprowadzenie do tie-breaka, ale rywali uratowała dwukrotnie wideoweryfikacja. Przy trzeciej próbie Andersona już nie było wątpliwości, co do skuteczności jego ataku.
Zespół prowadzony przez Johna Sperawa zapisał drugie zwycięstwo na koncie, a Azjaci na pierwszą wygraną muszą poczekać przynajmniej do soboty, kiedy zmierzą się z Argentyńczykami. Amerykanie zaś zagrają z Brazylijczykami.
USA - Iran 3:1 (23:25, 25:13, 27:25, 26:24)
USA: Anderson (23), Russell (7), Sander (14), Lee (10), Christenson, Holmes (6), Shoji E. (libero) oraz Muagututia (2), Shoji K.
Iran: Mahmoudi (16), Ebadipour (10), Marouflakrani, Seyed (9), Gholami (8), Manavinezhad (2), Marandi (libero) oraz Mirzajanpour (2), Mahdavi (1), Tashakori oraz Mobasheri (9)
Tabela grupy B1 (16-18 czerwca, Rio de Janeiro):
Miejsce | Drużyna | Z-P | Punkty | Sety |
---|---|---|---|---|
1. | Brazylia | 2-0 | 6 | 6:0 |
2. | USA | 2-0 | 6 | 6:2 |
3. | Iran | 0-2 | 0 | 1:6 |
4. | Argentyna | 0-2 | 0 | 0:6 |