Liga Światowa 2016: Amerykanie mistrzami finiszu. Włosi rozbici w trzech setach

Siatkarze reprezentacji Włoch zaskakująco łatwo polegli w starciu z Amerykanami. Wynik meczu mógł być odwrotny, gdyby podopieczni Ginalorenzo Blenginiego nie przesypiali początków setów.

W tym artykule dowiesz się o:

Niedzielne starcie z udziałem reprezentacji Włoch i USA było zwieńczeniem trzydniowej rywalizacji na turnieju w Rzymie. W pięciu dotychczasowych meczach Ligi Światowej oba zespoły doznały po jednej porażce, jednak w dalszym ciągu nie mogą być pewne awansu do Final Four.

Pierwszego seta zdecydowanie lepiej rozpoczęli Amerykanie. Micah Christenson od początku uruchomił w ataku środkowych, czym zaskoczył Azzurich. Dobrze prezentował się również Thomas Jaeschke, bezlitośnie punktujący przeciwników zarówno blokiem jak i w ataku. Włosi natomiast nie radzili sobie w defensywie, co pozwoliło siatkarzom zza oceanu na zbudowanie wyraźnej przewagi (12:5). Trener Gianlorenzo Blenginiego przez dłuższy czas bezskutecznie próbował odmienić losy parti. Pomogły dopiero zmiany. Fatalnie prezentujących się Iwana Zajcewa i Filippo Lanzę, zastąpili po drugiej przerwie technicznej przez Oleg Antonow i Gabriele Maruotti. Roszady przyniosły oczekiwany efekt, bowiem od stanu 10:18 gracze z Półwyspu Apenińskiego ruszyli do odrabiania strat. Skuteczne ataki Luki Vettoriego i as serwisowy Matteo Piano pozwoliły zdecydowanie zmniejszyć dystans (21:22), jednak finisz ponownie należał do Amerykanów.

Przebieg drugiej odsłony był bardzo podobny do poprzedniej partii. Podopieczni Johna Speraw'a szybko wypracowali sobie kilkupunktową przewagę, wykorzystując nerwowość po stronie gospodarzy (6:2). Tym razem jednak Azzuri zdecydowanie szybciej odnaleźli swój rytm, nie pozwalając rywalom na znaczące powiększenie przewagi. Przebudził się nawet Iwan Zajcew, odciążając nieco Lukę Vettoriego w zdobywaniu punktów. To jednak nie wystarczyło do przejęcia inicjatywy. Włosi, podobnie jak w pierwszym secie, do odrabiania strat ruszyli dopiero po zdobyciu przez rywali osiemnastego punktu (13:18). Doświadczyli jednak deja vu. Podopieczni Gianlorenzo Blenginiego nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, choć w pewnym momencie po błędach siatkarzy zza oceanu na tablicy wyników pojawił się wynik remisowy (19:19). Finisz po raz drugi należał jednak do Amerykanów.

Walczący o pozostanie w grze Włosi, wyciągnęli wnioski z poprzednich setów i tym razem nie pozwolili Amerykanom odskoczyć już na początku seta. Co prawda początkowo podopieczni Johna Speraw'a posiadali inicjatywę, ale dobra gra w obronie i skuteczne kontry pozwoliły Azzurim przejąć kontrolę i wyjść na prowadzenie (8:6). Gospodarzom brakowało jednak stabilizacji w grze, co wykorzystali siatkarze zza oceanu, po ataku Murphyego Troy'a ponownie odskakując (16:13). Po powrocie na plac gry wymiana ciosów rozpoczęła się na dobre. Włosi, dzięki znakomitej grze blokiem dwukrotnie zdołali powstrzymać ataki Amerykanów, wychodząc dzięki temu na minimalne prowadzenie. Gracze zza oceanu po raz kolejny jednak potwierdzili, że ostatnie słowo należy do nich. Atak ze środka Davida Lee zakończył emocjonującą batalię.

USA - Włochy 3:0  (25:23, 25:23, 25:23)

USA: Anderson, Lee, Sander, Jaeschke, Christenson, Smith, Shoji E. (libero) oraz Troy

Włochy: Giannelli, Zajcew, Piano, Lanza, Birarelli Vettori, Colaci (libero) oraz Maruotti, Buti, Antonow

Tabela gr. E 1:

MiejsceDrużynaMeczeZ-PPunktySety
1 USA 3 3-0 8 9:3
2 Włochy 3 2-1 6 6:3
3 Belgia 3 1-2 4 5:6
4 Australia 3 0-3 0 1:9

ZOBACZ WIDEO Jan Nowicki po wielkim triumfie Polaków: Sport ma sakramencką ilość dramatu

Komentarze (0)