WP SportoweFakty: Co się stało z reprezentacją Rosji w meczu z Argentyną?
Aleksiej Wierbow: Cóż mogę powiedzieć? Niedziela była dla nas bardzo złym dniem. Bardzo nie podobał mi się ten mecz i to nie dlatego, że zaprezentowaliśmy się źle. Chcieliśmy wygrać, ale chyba nie tak, jak chociażby w meczu z Polską. Przede wszystkim nie graliśmy tak, jakbyśmy ten mecz musieli wygrać. Dzień wcześniej wypadliśmy dobrze, 24 godziny później już bardzo źle. Drużynie, która chce być na szczycie, nie mogą przytrafiać się takie wahania. Wydaje mi się, że będzie to dla nas ważna nauczka. Wierzę, że wyciągniemy z tego wnioski na przyszłość.
Po porażce z Argentyną drastycznie zmalały wasze szanse na grę w Final Six Ligi Światowej.
- Awans do turnieju finałowego w obecnej sytuacji faktycznie jest mało prawdopodobny, chociaż mam nadzieję, że szczęście jeszcze się do nas uśmiechnie. Żeby jednak móc o tym myśleć najpierw musimy wygrać trzy mecze w Stanach Zjednoczonych. Musimy na pewno wykorzystać cenną lekcję, jaką dostaliśmy w Łodzi i starać się pracować nad sobą. Zacząć trzeba na pewno od naszych głów. Z Argentyną nie przegraliśmy przez sprawy czysto siatkarskie. Problemem w tym meczu była nasza mentalność, podejście do gry.
ZOBACZ WIDEO Biało-czerwona "sektorówka" jedzie do Marsylii (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
Spodziewaliście się, że Argentyna może grać aż tak dobrze?
- Tu nie chodzi o porażkę tylko o jej styl. Jestem po tym meczu bardzo zły na siebie, na zespół, na to, co się wydarzyło na parkiecie.
Jak w takim razie podsumowałby pan ten weekend w Łodzi?
- Naszym celem jest awans do Final Six Ligi Światowej. Oczywiście w naszym zespole są pewne zmiany, ale zależy nam na tym, żeby zagrać w turnieju finałowym. Te rozgrywki to doskonała okazja do rywalizacji i sprawdzania się na tle silnych rywali. W żadnym z tych spotkań nie ma miejsca na odpuszczanie. W ostatnim meczu w Łodzi Argentyna pokazała wielką wolę walki i determinację. Długo nie zapomnimy tej lekcji. Nie możemy być agresywni przeciwko Polsce, a później spokojni w starciu z Argentyną. Nie tak powinno być.
Do samego pobytu w Łodzi od strony organizacyjnej nie możemy mieć zastrzeżeń. Od wielu lat Polska jest pod tym względem czołowym krajem na świecie, czego potwierdzeniem są kolejne organizowane tu imprezy rangi mistrzowskiej. Wiadomo dlaczego. Do tego dochodzi zaangażowanie i zainteresowanie wielu osób.
Wygląda na to, że znacznie lepiej czujecie się przy dużej widowni.
- I dlatego w meczach przy małej liczbie publiczności zanotowaliśmy bilans 0:6? (śmiech). Na pewno doping nie tłumaczy naszych wyników.
Ale na reprezentację gospodarzy byliście w stanie odpowiednio się zmotywować. Argentyna nie budzi takich emocji?
- Takie mecze są na pewno potrzebne, zwłaszcza młodszym zawodnikom. Mamy w zespole kilku chłopaków, którzy w turniejach młodzieżowych wygrywali wszystko, co tylko było do wygrania. Ale w dorosłej siatkówce im tak łatwo nie będzie. Argentyna pokazując walkę i determinację pokazała nam, że nie grają nazwiska. Najważniejsze jest to, jak gra drużyna, a w niedzielę rywal ograł nas 3:0 i to bez większych problemów.
Trudno gra się takie mecze przy ciężkich obłożeniach treningowych, które efekt dać mają dopiero w przyszłości?
- Nie, to nie jest problemem i na pewno nie to było przyczyną porażki z Argentyną. To nie przez wymagające treningi przegraliśmy ten mecz. Nie jesteśmy oczywiście w najlepszej formie, nie gramy na sto procent możliwości, ale nawet w takiej sytuacji musimy grać na 60-70 procent naszych możliwości, a nie 20-30! Tu jest ta olbrzymia różnica. Zadecydowało podejście do meczu. To bardzo niedobra dla nas wiadomość, dla mnie też.
Czyli przydałby się wam teraz kolejny mecz w poniedziałek? Na zatarcie złego wrażenia?
- Dokładnie tak. Z kimkolwiek byśmy nie grali dzień później, Rosja wygrałaby 3:0 (śmiech). A mówiąc zupełnie poważnie, tak nie może być. Musimy być skoncentrowani przez cały mecz, w każdym kolejnym secie i akcji. Musimy teraz na tym przypadku wyciągnąć wnioski i pójść do przodu, wykorzystać otrzymaną lekcję.
W sezonie igrzysk olimpijskich wyniki w Lidze Światowej nie są chyba priorytetem, a raczej elementem przygotowań do imprezy docelowej. Co wam mogą te rozgrywki?
- To prawda. W naszym przypadku Liga Światowa to przede wszystkim dobra okazja do sprawdzenia całej kadry. Dla mnie obowiązujące na igrzyskach zasady są bardzo dziwne. Przez ostatnie lata we wszystkich imprezach grało się czternastoosobową kadrą, a na igrzyska olimpijskie zgłosić można tylko dwunastu zawodników. Dla Rosji to szczególnie trudna sytuacja, bo cały zespół prezentuje bardzo zbliżony poziom sportowy. Trener musi teraz znaleźć sposób na wskazanie dwóch zawodników, którzy będą musieli tę grupę opuścić. Nie będzie to łatwo zadanie, zwłaszcza że nie gramy teraz żelazną szóstką tylko w ramach przygotowań stosowana jest spora rotacja. Z drugiej jednak strony każdy musi bez przerwy dawać z siebie wszystko, jeśli chce pojechać na igrzyska. Wzorem do naśladowania jest 40-letni Siergiej Tietiuchin, który jak gra to jest cały czas mocnym elementem zespołu, co potwierdził pomagając drużynie pokonać w sobotę Polskę.
Marcin Olczyk z Łodzi