Brazylijczycy przegrali w finale Ligi Światowej z reprezentacją Serbii 0:3. Rywale byli od Canarinhos lepsi pod każdym względem i zasłużenie zdobyli złoty medal. Pomimo porażki, Luiz Felipe Fonteles pozytywnie ocenił osiągnięty przez swoją drużynę wynik. - Zagraliśmy finał przeciwko bardzo dobrej drużynie. Nie jestem aż tak bardzo smutny. Chcieliśmy oczywiście zdobyć złoty medal. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, nie wygraliśmy, ale to jest sport. Zagraliśmy bardzo ciężki turniej, dużo dobrych meczów. Dojrzewaliśmy jako drużyna z każdym spotkaniem. Ten srebrny medal jest dla nas bardzo ważnym osiągnięciem - podkreślał przyjmujący reprezentacji Brazylii.
Popularny Lipe podkreślił również, że ważne jest utrzymanie dobrej dyspozycji do kolejnego wielkiego turnieju, jaki czeka jego drużynę, czyli do igrzysk olimpijskich. - Teraz najważniejsze jest dla nas, żeby do czasu turnieju w Rio cały czas rozwijać się i rosnąć jako drużyna. Bardzo chcemy zdobyć tam złoto. Srebrny medal to także dobre osiągnięcie, biorąc pod uwagę te wszystkie trudne mecze, które tutaj rozegraliśmy. Właściwie cała Liga Światowa w naszym wykonaniu była dobra, a jedynie Serbowie potrafili pokonać nas dwukrotnie. Na pewno wyciągniemy naukę z tej porażki - powiedział zawodnik.
Do igrzysk nie zostało wiele czasu, bo niecałe trzy tygodnie. Przyjmujący brazylijskiej drużyny przyznał, że jest jeszcze parę rzeczy, które mogą polepszyć w swojej grze. - Jest jeszcze wiele elementów, nad którymi możemy popracować. Mam nadzieję, że do turnieju w Rio podejdziemy z takim samym nastawieniem jak tutaj. Mamy bardzo silną psychikę i musimy to utrzymać. Wtedy mam nadzieję rozegramy dobre mecze na igrzyskach olimpijskich - zapewnił siatkarz.
Ta silna psychika pomagała Brazylijczykom w trudnych momentach. Przecież w meczu półfinałowym przegrywali w czwartym secie 10:16 z reprezentacją Francji, ale się nie załamali. Cały czas wierzyli w sukces, co przyniosło owoce w postaci wygranej. Na dobrze spisujących się Serbów dobre podejście do spotkania jednak nie wystarczyło. - To prawda, w meczu z Francuzami nam się udało. Przeciwko Serbii próbowaliśmy, ale to było za mało. Rywale grali bardzo dobrze, niesamowicie bronili. Przegraliśmy i tak się niestety zdarza - stwierdził.
Canarinhos bardzo się cieszą z faktu, że turniej olimpijski rozegrają przed własnymi kibicami. - To jest dla nas bardzo ważne, bo nasi kibice dają nam niesamowitą energię. Wierzymy, że ta dobra energia doda nam sił - powiedział przyjmujący. Jednocześnie zapewnił, że nie boi się presji związanej z oczekiwaniami, jakie na nich spoczywają. - Dlaczego mamy bać się grać u siebie? To nie ma sensu. Chcemy grać przed własnymi kibicami, w dobrej atmosferze. To nie będzie czynnik, który nas będzie obciążać, wręcz przeciwnie - powiedział Felipe Fonteles.
ZOBACZ WIDEO Sebastian Świderski: Antiga wie co robi (źródło TVP)
{"id":"","title":""}