Po siedmiu intensywnych sezonach jeden z czołowych środkowych polskiej ekstraklasy musiał opuścić ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Wpływ na tę decyzję miała zmiana regulaminu PlusLigi dotycząca występów w klubach zawodników niepolskiego pochodzenia. Na brak pracy, mający ukraińskie korzenie, ale też polski paszport zawodnik, nie musiał jednak długo narzekać.
- Odezwał się do mnie prezes Piechocki. Ten klub odpowiada moim ambicjom sportowym. Nie chciałem wyjeżdżać zagranicę, moja rodzina zostaje w Kędzierzynie-Koźlu, dlatego ta opcja była dla mnie najlepsza. Jestem podekscytowany rozpoczęciem nowej przygody - przyznał Jurij Gladyr, który niedawno został siatkarzem PGE Skry Bełchatów.
Z poprzednim klubem 32-letni środkowy wywalczył cztery medale PlusLigi, w tym złoto w ostatnim sezonie. Dwa razy sięgnął też po Puchar Polski. Teraz pochodzący z Połtawy zawodnik wierzy, że w żółto-czarnych również będzie bił się o najważniejsze trofea.
- Kawał serca zostawiłem w Kędzierzynie, ale takie jest życie. Sentyment oczywiście pozostaje, ale nic więcej. Przyjechałem tutaj, żeby dać z siebie wszystko i z nowym zespołem walczyć o jak najwyższe cele, w tym o mistrzostwo Polski - zaznaczył Gladyr.
ZOBACZ WIDEO: Farsa w Warszawie: "Popek" "zatrzymany", policja dementuje