Dla urodzonego w 1992 roku Dariela Albo Mirandy, ostatni rok nie był łatwy. Po ubiegłorocznym triumfie wraz z reprezentacją Kuby w Pucharze Panamerykańskim, rok 2016 okazał się "czarny" dla tamtejszej siatkówki, w tym właśnie dla wspomnianego 24-latka.
Kubańczycy w tegorocznym sezonie reprezentacyjnym regularnie przegrywali czy to w Lidze Światowej, czy na igrzyskach olimpijskich. Podczas rozgrywania pierwszej z imprez w Tampere w Finlandii, pięciu z Kubańczyków zgwałciło kobietę i stanęło przed fińskim wymiarem sprawiedliwości. Winni zostali skazani, jednakże na początku liczba oskarżonych wynosiła osiem osób, a w tym gronie był Dariel Albo Miranda.
Po przeanalizowaniu przez sąd nagrania z monitoringu hotelu, w którym doszło do całego zajścia, atakujący ostatecznie został oczyszczony z zarzutów i wraz z początkiem września opuścił fiński areszt. Proces odebrał mu możliwość występu na igrzyskach w Rio. Teraz po krótkiej przerwie postanowił wrócić do gry w siatkówkę.
Pomocną dłoń Kubańczykowi wyciągnął klub Gi Group Monza walczący we włoskiej Serie A. Obecnie po 7. kolejkach spotkań, ekipa prowadzona przez doskonale znanego polskiej publiczności za sprawą PGE Skry Bełchatów - Miguela Falasce, plasuje się w środku ligowej tabeli na 7. miejscu. W niedzielę 6 listopada stanie naprzeciw Bunge Ravenna.
Miranda miał już do czynienia z europejską siatkówką za sprawą Panathinaikosu Ateny, lecz jedynie w krótkich epizodach. Występ w greckim klubie był jego pierwszym kontaktem z klubową siatkówką. Teraz karierę będzie kontynuował we Włoszech.
ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Mirosłav Radović po meczu: niespodziewane słowa i sms z wielkiego świata