Ostatnie spotkanie rozegrane z udziałem Indykpolu AZS Olsztyn odbyło się bez większych komplikacji, w którym Akademicy pokonali ekipę z Bielska-Białej, nie tracąc żadnego seta. Do tej pory podopieczni Andrei Gardiniego polegli jedynie w spotkaniach z Jastrzębskim Węglem i ONICO AZS Politechniką Warszawską.
Nie da się ukryć, że włoski trener zaczął stawiać na młode pokolenie. W starciu z drużyną z Podbeskidzia na parkiecie brylował przyjmujący - Aleksander Śliwka, a w poprzednim rozegranym przeciwko AZS Częstochowa, środkowy - Jakub Kochanowski. Obaj siatkarze zgarnęli statuetkę MVP, a mistrz Europy juniorów zagrał wówczas po raz pierwszy w sezonie w podstawowym składzie. - Bardzo cieszę się z tych dwóch rzeczy. Nie spodziewałem się, że konfrontacja z AZS-em Częstochowa przebiegnie właśnie w taki sposób. Nie byłem nawet pewien, czy wyjdę w podstawowym składzie, a o statuetce MVP w ogóle nie marzyłem. Najważniejsze, że nie zlekceważyliśmy przeciwnika i zdobyliśmy komplet punktów - powiedział młody środkowy.
Jak dotąd jedną z niespodzianek PlusLigi okazał się Effector Kielce, który zebrał już na swoim koncie dziewięć punktów. Ostatnie spotkanie z Łuczniczką Bydgoszcz podopieczni Daszkiewicza zwyciężyli w tie-breaku. Bezdyskusyjnym liderem meczu był chorwacki atakujący - Leo Andrić, który zdobył 26 punktów i odebrał nagrodę MVP.
Kilka dni po starciu z Bydgoszczą, siatkarze z Kielc mieli do nadrobienia zaległe spotkanie 2. kolejki przeciwko Cuprum Lubin. Początkowo kielczanie mieli dwa sety straty, po czym zrewanżowali się swoim kibicom i doprowadzili do tie-breaka. Mimo przegranej (9:15) siatkarzom Effectora nie można było odmówić zaciętości i serca do walki.
- Na pewno nie jestem zły za przegraną. Po raz kolejny pokazaliśmy, że potrafimy podnieść się z najtrudniejszej sytuacji. Przegrywaliśmy już 0:2 i trzeci set również nie zaczął się nam dobrze. 3-4 punkty zespół z Lubina nam odjechał, a mimo wszystko podjęliśmy walkę i wygraliśmy dwa kolejne sety. Najbardziej szkoda tej drugiej partii. Mieliśmy parę swoich szans, kilka fajnych obron, tylko nie potrafiliśmy dobrze wystawić piłki. Nie umieliśmy skończyć ataku - stwierdził po przegranym meczu trener Dariusz Daszkiewicz.
Mogłoby się wydawać, że faworytem poniedziałkowego spotkania jest zespół z Warmii, lecz nic nie jest przesądzone, biorąc pod uwagę ostatnie dokonania i waleczność kielczan. Oba zespoły mają wysokie ambicje i będą dążyły do tego, aby umocnić, a przynajmniej utrzymać swoją pozycję w lidze.
Indykpol AZS Olsztyn - Effector Kielce / poniedziałek 7.11.2016, godz. 18:00
ZOBACZ WIDEO Piotr Małachowski: Myślami jestem już przy Tokio (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}