Tuomas Sammelvuo: Stephane Antiga to wspaniały człowiek, wykonał niesamowitą robotę

Joanna Wyrostek
Joanna Wyrostek
Podobnie jak Antiga trafił pan na ławkę trenerską prosto z boiska, i to od razu do reprezentacji narodowej. To musi być ogromne wyzwanie i odpowiedzialność. Nie było wielkich obaw?

- Oczywiście zastanawiałem się nad tym jakieś dwa, trzy tygodnie. Potem powiedziałem sobie, że tylko czasem w życiu przed nami stają wielkie okazje i wyzwania, trzeba mieć odwagę aby się ich podjąć. Pierwsze sześć miesięcy były dla mnie bardzo ciężkie.

To była wielka lekcja, musiałem po prostu mieć czas, żeby się zatrzymać i zastanowić nad tym, że nie jestem już graczem, a trenerem dowodzącym zespołem. Praca trenerska była dla mnie jak nowa droga życiowa, która polega na pomaganiu i jednostkom, i zespołowi. Wszystko po to, aby każdy codziennie mógł się uczyć czegoś nowego. Jestem bardzo wdzięczny moim zawodnikom i sztabowi szkoleniowemu, którzy pomagają mi przez cały czas. Uważam również, że przywództwo to nie jest coś, co jest nam dane. Musisz sobie to sam wypracować poprzez budowanie szacunku i zaufania.

Szukając nowego trenera polska federacja nie chce, aby pracował on również w klubie, ma się poświęcić całkowicie reprezentacji. Pan łączy oba stanowiska. Czy to naprawdę aż taka trudność, a klub może stanowić wielką przeszkodę w pracy z kadrą?

- Nie jest to łatwe, ale możliwe do wykonania, jeśli masz dokoła siebie odpowiednie osoby. Osobiście jak dotąd nie mam z tym problemów. Trzeba bardziej uważać, bo jest mniej czasu na odpoczynek. Powtarzam: łatwiej jest, kiedy każdy spełnia dobrze swoją rolę i trzeba oczywiście kochać to, co się robi.

Jaki był Tuomas Sammelvuo siatkarz, a jaki jest jako trener?

- Jako trener odkryłem zupełnie inny świat! Jestem ogromnie podekscytowany nowymi rzeczami, które poznaję każdego dnia. Myślę, że jestem wciąż tą samą osobą, ale jako trener bardziej kontroluję emocje, niż kiedy byłem zawodnikiem.

Gdyby miał pan porównać, to co jest dla trenera ważniejsze: strona taktyczna, techniczna, czy może aspekt psychologiczny? Na boisku widać, że w Kuzbassie jest świetna atmosfera.

- Po pierwsze: człowiek. Potem dopiero cała reszta. Siatkówka to najbardziej zespołowy sport ze wszystkich. Wierzę głęboko, że świetny gracz sprawia, że lepsi stają się też jego koledzy oraz trener. Oczywiście każdego dnia staramy się podnieść umiejętności techniczne, ale najpierw musimy wypracować wspólne dla całego zespołu standardy i wartości, według których żyjemy.

Mówiliśmy o tym, że wziął pan na siebie wielką odpowiedzialność zostając trenerem Finlandii, ale w Kemerowie spoczywa na pańskich barkach również odpowiedzialność za przyszłość... Rosji. Pod opieką fińskiego trenera są dwie wielkie nadzieje rosyjskiej siatkówki: Wiktor Poletajew i Paweł Pankow.

- Obaj to niesamowite talenty, zwłaszcza jeśli chodzi o warunki fizyczne. Świat stoi przed nimi otworem, tym bardziej, że mają pragnienie i jasną wizję swojej przyszłości. To wspaniała rzecz dla szkoleniowca móc trenować takich zawodników.

Wiktor Poletajew został wypożyczony z Zenitu Kazań i od razu stał się rewelacją Superligi. Spodziewał się pan, że jego talent eksploduje tak szybko? To chyba dobrze, że odszedł z mistrza Rosji, aby móc regularnie grać, a nie siedzieć na ławce?

- Przypominam, że droga do sukcesu to bardzo długa historia. Trzeba mieć wielkie chęci aby każdego dnia stawać się lepszym. Wiktor takie ma. Widać po nim, że grał w wielkim klubie. Jest bardzo energiczny i pozytywny. Także nie, nie jestem zaskoczony jego grą. Życzę mu, żeby trafił do reprezentacji Rosji po dobrym sezonie w Kemerowie.

Nie tylko Poletajew radzi sobie świetnie, Kuzbass ma najlepszy start w historii. Jak się udało stworzyć taką drużynę po zaledwie kilku miesiącach? Pracuje pan z rosyjskim sztabem, z rosyjskimi zawodnikami, ale chyba przyjęli obcokrajowca, jak "swojego"?

- Tajemnicą sukcesu są zawsze zawodnicy. My trenerzy możemy jedynie pomagać, aby razem stawali się lepszym, bardziej pozytywnym i zjednoczonym zespołem. Musimy wykonywać swoją pracę także wtedy, kiedy nadejdą gorsze momenty. Również w Kuzbassie przed nami jeszcze daleka droga, chcemy być tak dobrzy, jak tylko się da.

Pojawiają się już pierwsze kalkulacje, jak daleko uda się Kuzbassowi zajść w tym sezonie? Są myśli o podium?

- Koncentrujemy się tylko na teraźniejszości. Wierzę, że jeśli każdego dnia będziemy mocno trenować, rezultaty same przyjdą. Musimy czuć podczas meczów, że zasługujemy na zwycięstwo.

W tym roku w Rosji gra bardzo mało obcokrajowców, jeden z nich trafił z polskiego Lotosu Trefla Gdańsk właśnie do Kemerowa, ale Sebastian Schwarz chyba nie bardzo umie się odnaleźć w rosyjskich realiach i odesłał go pan na ławkę rezerwowych...

- Mamy w drużynie czterech przyjmujących. Seba grał całkiem sporo, ale potem pojawiły się pewne problemy fizyczne. Jest dla nas bardzo ważną postacią i jego czas na pewno jeszcze nadejdzie.

Władimir Alekno twierdzi, że Superliga nie jest już najlepszą ligą w Europie, brakuje wielkich nazwisk i pieniędzy. Jak pan ocenia jej poziom w porównaniu do czasów, kiedy sam w niej grał?

- Tak, rzeczywiście, obecnie jest być może mniej światowych gwiazd, niż dawniej, ale to wciąż bardzo wymagająca liga, w której nie ma łatwych meczów.

Rozmawiała Joanna Wyrostek

Czy trener reprezentacji powinień móc jednocześnie pracować w klubie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×