Jastrzębski Węgiel - AZS UWM Olsztyn 3:0 (25:23, 25:21, 25:21)
Jastrzębie: Grzegorz Łomacz, Patryk Czarnowski, Wojciech Jurkiewicz, Guillaume Samica, Benjamin Hardy, Robert Prygiel, Paweł Rusek (libero).
Olsztyn: Paweł Zagumny, Tomasz Kowalczyk, Wojciech Grzyb, Paweł Siezieniewski, Olli Kunnari, Grzegorz Szymański, Krzysztof Andrzejewski (libero) oraz Tomasz Józefacki, Jakub Oczko.
- Wygrywając 3:0 zrobiliśmy pierwszy krok naprzód. Ten mecz był nas bardzo ważny, ale w sobotę będziemy jeszcze bardziej zmotywowani. Cieszę się również z tego zwycięstwa, ponieważ teraz powinno nam grać się jeszcze łatwiej - przyznał Patryk Czarnowski, który od niedawna znów zaczął regularnie pojawiać się w pierwszej szóstce Jastrzębskiego Węgla. Trener Roberto Santilli ponownie zaufał swojemu najmłodszemu środkowemu a ten odpłacił się bardzo dobrym spotkaniem. Czarnowski skończył 5 z 7 ataków oraz dołożył jednego asa serwisowego.
Wysoka skuteczność w ataku cechowała tego dnia nie tylko Czarnowskiego. Od początku niemalże nieomylny był Robert Prygiel, który po dwóch setach mógł pochwalić się 80 proc. skutecznością! Kapitan gospodarzy pociągnął swój zespół w inauguracyjnym secie, choć tak na dobrą sprawę olsztynianie mogą pluć sobie w brodę, że zaprzepaścili ogromną szansę na objęcie prowadzenia. Początkowa faza meczu zdecydowanie należała do podopiecznych Mariusza Sordyla, a dysponujący dobrym przyjęciem Paweł Zagumny mógł swobodnie rozgrywać kolejne akcje. Na wyczyszczonej siatce zarówno Grzegorz Szymański jak i Olli Kunnari nie mieli żadnych problemów z kończeniem akcji. Dodatkowo siatkarze z Warmii i Mazur nie wstrzymywali ręki na zagrywce a ich gra łudząco przypominała tą z niedawnego Final Four Pucharu Polski.
- Było ciężko, ale na szczęście podnieśliśmy się. Parę dobrych zagrywek i obron oraz skutecznie kończone ataki pozwoliły nam wygrać tego seta. Uważam, że był to niezwykle ważny set ponieważ od razu w drugiej odsłonie dużo lepiej nam się grało - wspominał Czarnowski. Śląski zespół potrafił w pierwszym secie odwrócić losy gry, mimo że przegrywał już 12:17. Wygrana partia wyraźnie uskrzydliła miejscowych, w szeregach których bardzo dobrze spisywał się także Grzegorz Łomacz. Były zawodnik warszawskiej Politechniki zastąpił w wyjściowym składzie Nico Freriksa i ze swojej roli wywiązał się znakomicie. Mając po drugiej strony najlepszego polskiego rozgrywającego, popełnił tak na dobrą sprawę tylko jeden błąd. Przy jednej z przechodzących piłek chciał efektownie zaatakować, lecz nadział się na dwumetrowego "Gumę".
Olsztynianie z każdą kolejną minutą tracili wiarę w końcowy sukces, a kiedy na dobre zablokował się Szymański, było jasne że jastrzębianie wygrają pierwszy mecz bez straty seta. W ostatnim akordzie inauguracyjnego meczu play off PlusLigi świetnie spisywał się Benjamin Hardy. Australijczyk pomylił się w ataku zaledwie 3 razy i wraz z Guillaume Samiką odciążyli nieco Roberta Prygla. W szeregach gości sytuację próbował ratować jeszcze Tomasz Józefacki, jednak remis 19:19 był ostatnim korzystnym wynikiem olsztynian w tym meczu.
Jastrzębianom nie przeszkodził nawet fakt, że musieli rozgrywać mecz na nielubianym przez siebie lodowisku Jastor. Śląski klub zabiegał o zgodę na grę w hali na Szerokiej, lecz PZPS kategorycznie odmówił. - Obawialiśmy się gry na Jastorze, zwłaszcza że tylko w czwartek tu trenowaliśmy. Zdecydowanie wolimy grać na Szerokiej, ale na szczęście udało się zwyciężyć także i tutaj. Oby w sobotę było podobnie - dodał Czarnowski, który zapowiadał że sobotni pojedynek będzie z całą pewnością innym widowiskiem. - Myślę, że będzie to cięższy mecz. Chłopaki z Olsztyna na pewno nie dadzą za wygraną i będą chcieli wyrwać choć jedno zwycięstwo u nas. Ja jednak mam nadzieję, że my zaprezentujemy się tak samo jak w piątek i osiągniemy identyczny rezultat - zakończył.