Rebecca Pavan i szybki kurs bycia liderką w ataku

Materiały prasowe / Orlen Liga
Materiały prasowe / Orlen Liga

Kanadyjska atakująca Giacomini Budowlanych Toruń nie mogła być zadowolona z siebie i swojej drużyny po wyjazdowym meczu z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza. Powrót Pavan do dobrze sobie znanej hali nie wypadł okazale.

- To zawsze trochę dziwne uczucie spotykać się po drugiej stronie siatki z dawnymi koleżankami z zespołu i trenerem. Ale to jest część naszej pracy i nie zmienia to faktu, że miło jest wrócić do Dąbrowy. Oczywiście, marzył mi się tutaj lepszy występ, podobnie jak całej drużynie - przyznała Rebecca Pavan, która w miniony czwartek rozgrywała spotkanie przeciwko swojemu byłemu klubowi Tauronowi MKS Dąbrowa Górnicza. Zaległy mecz 5. kolejki Orlen Ligi potoczył się zdecydowanie po myśli miejscowych, które pewnie pokonały Giacomini Budowlanych Toruń 3:0 i przedłużyła serię porażek ekipy z miasta Kopernika.

I pomyśleć, że rywalizacja w Hali Centrum mogłaby potoczyć się inaczej, gdyby torunianki wykorzystały sytuację w drugim secie. Zawodniczki trenera Nicoli Vettoriego remisowały wtedy z Tauronem MKS 22:22 i miały szansę na wyrównanie wyniku. - W drugim secie spisałyśmy się bardzo dobrze i miałyśmy spore szanse na zwycięstwo, ale wtedy przydarzyło się kilka sytuacji, które sprawiły, że tak się nie stało. Próbowałyśmy wrócić do naszej gry w kolejnej partii, ale wtedy niewiele z naszych atutów funkcjonowało i skończyło się tak, jak widać na tablicy - Kanadyjka odwoływała się między innymi do kontrowersyjnych decyzji sędziego, zwłaszcza przy ataku Heleny Horki, który dał dąbrowiankom piłkę setową.

Pavan nie pokazała się w Dąbrowie Górniczej z najlepszej strony, w ostatnim spotkaniu kończyła zaledwie co czwartą piłkę w ataku. Była środkowa, która dopiero w zagłębiowskim klubie na stałe przeniosła się na prawe skrzydło, wciąż nabiera cennego doświadczenia w tej roli. Należy jednak pamiętać, że w toruńskim klubie nie jest już rezerwową, a podstawową zawodniczką, od której oczekuje się skuteczności. - Cały czas uczę się nowej roli niezależnie od tego, czy jestem pierwszą opcją w ataku, czy nie. Nigdy nie można powiedzieć, że opanowało się swoją pozycję na boisku w stu procentach. To nowe wyzwanie, z którym muszę sobie poradzić, ale mam wsparcie w dziewczynach z zespołu i trenerze. Poza tym sam Toruń jest ciekawym miastem i mam w nim dobre warunki do pracy i zwykłego życia - stwierdziła z uśmiechem zagraniczna siatkarka, która już w sobotę 26 listopada będzie miała okazję pokazać swoje możliwości podczas meczu w Muszynie.

ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa[color=black]

[/color]

Komentarze (0)