Ostanie dwa spotkania nie był udane dla zawodników Indykpolu AZS Olsztyn. Podopieczni trenera Andrei Gardiniego najpierw przed własną publicznością musieli uznać wyższość ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Tydzień później ekipa ze stolicy Warmii i Mazur udała się do Rzeszowa. Po niezwykle długim i zaciętym boju, olsztyńscy akademicy przegrali 1:3.
- Nie możemy się wstydzić meczu w Rzeszowie - mówi Aleksander Śliwka, przyjmujący Indykpolu AZS Olsztyn na wypożyczeniu z Asseco Resovii. - Niektóre momenty w naszym wykonaniu były na prawdę dobre. Żałuje jednak, że nie udało nam się utrzymać wysokiego poziomu przez całe spotkanie. Nasi rywale w pełni to wykorzystali, a my jesteśmy zawiedzeni, że nie udało nam się zdobyć nawet punktu - ocenia.
Młody zawodnik nie ukrywa, że na dobrym występie w hali na Podpromiu zależało mu wyjątkowo. Poprzedni rok spędził właśnie w zespole trenera Andrzeja Kowala i nie był to udany sezon dla tego gracza. - Przed tym spotkaniem czułem podwójną motywację, bo chciałem dobrze pokazać się przed klubem, w którym występowałem w poprzednim sezonie. Uważam, że w pewnym stopniu to mi się udało - stwierdza.
Okazją do rehabilitacji za wcześniejsze niepowodzenia dla olsztyńskich siatkarzy będzie spotkanie 11. kolejki przed własną publicznością z Espadonem Szczecin. Beniaminek tegorocznego sezonu PlusLigi nie może uznać początku rozgrywek za udany. Podopieczni serbskiego trenera Milana Simojlovica w 10 spotkaniach wygrali tylko dwukrotnie - po walkowerze z PGE Skrą Bełchatów oraz w ostatniej kolejce 3:2 z Łuczniczką Bydgoszcz.
Śliwka zaznacza, że nie ma znaczenia, kto jest faworytem tego meczu. - Faworytów wybierają dziennikarze, a my nie zwracamy na to uwagi - podkreśla. - Ekipa ze Szczecina ma w swoim składzie doświadczonych zawodników, którzy w każdy momencie mogą zrobić coś nieprzewidywalnego. Dlatego nie możemy ich lekceważyć. Jeśli chodzi natomiast o nasz zespół, to mamy określone zadania do wykonania na boisku. Jeśli będziemy trzymać się planu założonego przez nasz sztab szkoleniowy, to wszystko powinno być dobrze. Gdy utrzymamy maksymalny poziom koncentracji, to jestem spokojny o końcowy wynik - kończy przyjmujący.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Bajerski: Faza play-off to plan minimum
{"id":"","title":""}