Effector - MKS: ogromne emocje, nieskuteczny pościg i podział punktów

WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Na zdjęciu: drużyna MKS-u Będzin
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Na zdjęciu: drużyna MKS-u Będzin

W 11. kolejce Plusligi siatkarze MKS-u Będzin wygrali na wyjeździe z Effectorem Kielce 3:2. Zawodnikiem spotkania został Rafael Rodrigues Araujo. To już trzecie z rzędu zwycięstwo będzinian.

W tym artykule dowiesz się o:

Drugi raz w tym sezonie zawodnicy Effectora domowy mecz rozegrali w chęcińskiej hali "Pod Basztami". Tym razem jednak ten niewielki i kameralny obiekt nie przyniósł im szczęścia. W swoim pierwszym spotkaniu w Chęcinach pokonali w AZS Częstochowa, ale w drugim musieli uznać wyższość MKS-u Będzin.

Oba zespoły w tabeli dzielił tylko jeden punkt, można się więc było spodziewać zaciętej i wyrównanej walki. Kielczanie dotychczas zgromadzili na swoim koncie czternaście oczek, a gracze z Będzina, mający o jedno rozegrane spotkanie mniej - trzynaście.

Kieleccy kibice na początku spotkania mogli być zadowoleni, bo ich ulubieńcy zaczęli obiecująco - od prowadzenia 2:0 i świetnego serwisu w wykonaniu Jędrzeja Maćkowiaka. Z każdą upływającą minutą było jednak coraz gorzej. Do głosu bezpardonowo doszli natomiast siatkarze z Będzina, którzy prowadzeni przez skutecznego Rafaela Rodriguesa Araujo błyskawicznie zaczęli budować przewagę. Wychodziło im niemal wszystko, za to gospodarze popełniali sporo błędów. Dwukrotnie interweniował trener Dariusz Daszkiewicz, ale jego uwagi nie przyniosły spodziewanego efektu i widocznej zmiany w grze zespołu. Pierwszego seta Effector przegrał zdecydowanie 17:25.

Bardziej wyrównana była druga partia, jednak tylko do czasu. Biało-czerwono-niebiescy dotrzymywali kroku siatkarzom z Będzina jedynie na początku seta. Do stanu 7:7 wydawało się, że kielczanie wreszcie się przebudzili i będą w stanie powalczyć o wyrównanie stanu meczu, jednak wtedy będzinianie odskoczyli na dwa punkty i taki dystans udawało im się utrzymać przez kolejnych kilka minut. Po chwili jednak włączyli piąty bieg i zupełnie zostawili rywali w tyle. Przy stanie 14:19 Daszkiewicz próbował jeszcze rotować składem - na boisku pojawili się Krzysztof Antosik i Patryk Więckowski, ale i to nie pomogło. Effector nie potrafił znaleźć recepty między innymi na ataki Marcina Walińskiego i znów zakończył seta z dorobkiem jedynie siedemnastu "oczek".

ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Nigdy nie ma dobrego czasu na zmianę trenera

Najbardziej emocjonująca była trzecia odsłona - gracze Effectora walczyli jak lwy o pozostanie w grze. Świetnie spisywał Peter Wohlfahrtstatter, doskonałą pracę wykonywał także Maciej Pawliński i gra kielczan wyglądała zdecydowanie lepiej niż w dwóch poprzednich setach. To przyniosło niemal natychmiastowy efekt. Ekipa z woj. świętokrzyskiego tym razem nie pozwoliła rywalom na odskoczenie, grała ambitnie i wreszcie udało jej się wyjść na prowadzenie 13:12. Wtedy też o czas poprosił trener MKS-u, Stelio DeRocco, ale pozytywnie nakręceni gospodarze ani myśleli się zatrzymać. Ambicji nie brakowało jednak także będzinianom - przewagę Effectora zdołali zniwelować w najważniejszym momencie - doprowadzając do stanu po 22, a chwilę później, po dłuższej przerwie, wychodząc na prowadzenie. Niezwykle emocjonująca końcówka należała jednak do graczy Daszkiewicza (27:25).

Wygrana trzeciej partii widocznie podbudowała zawodników Effectora. Poziom czwartego seta był niezwykle wyrównany i widać było, że oba zespoły rzuciły na szalę wszystkie swoje siły. Wynik praktycznie przez cały czas oscylował wokół remisu i żadna z drużyn nie mogła odskoczyć. Sztuka ta udała się dopiero kielczanom w końcowej fazie seta - zanotowali oni serię pięciu punktów z rzędu i ze stanu 17:17 wyszli na prowadzenie 22:17. Zwycięstwo Effectora w tym secie i wyrównanie stanu spotkania przypieczętował Jakub Wachnik.

Tym razem nie sprawdziła się słynna siatkarska maksyma, która mówi, że kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Goście w fantastycznym stylu odbudowali się po dwóch przegranych setach z rzędu, poprawili przyjęcie i blok, a to sprawiło, że gospodarze znaleźli się w opałach (8:12). O czas poprosił Dariusz Daszkiewicz i ta krótka przerwa bardzo jego podopiecznym pomogła - dwa punkty zdobył Wachnik i kielczanie wciąż mogli mieć nadzieje na pozytywny rezultat. W kolejnych akcjach przyjęzdni doskonale zagrali jednak wyblokiem i ostatecznie wygrali ostatniego seta do 10.

Effector Kielce - MKS Będzin 2:3 (17:25, 17:25, 27:25, 25:21, 10:15)

Effector: Komenda, Więckowski, Wohlfahrtstatter, Wachnik, Pawliński, Andrić, Maćkowiak, Sobczak (libero) oraz Formela, Antosik, Biniek (libero).

MKS: Waliński, Roberts, Kozub, Ratajczak, Rejno, Rodrigues, Stysiał (libero) oraz Potera (libero), Seif, Woch, Russel, Peszko.

MVP: Rafael Rodrigues Araujo (MKS).
[event_poll=71140]

Komentarze (0)