Wicelider PlusLigi w obecnym sezonie ma już za sobą pierwsze mecze w europejskich pucharach. Z powodu reorganizacji rozgrywek brązowy medalista mistrzostw Polski musiał w tym roku przebrnąć przez fazę eliminacyjną. Ta okazała się być jednak tylko formalnością, ponieważ PGE Skra Bełchatów w dwumeczu z PAOK Saloniki oddała przeciwnikowi tylko jednego seta. Dzięki pokonaniu Greków zespół Philippe'a Blaina trafił do grupy D najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych w Europie, gdzie jego rywalami są: Azimut Modena, ACH Volley Lublana i SCM U Craiova.
To właśnie ostatni z nich będzie pierwszym przeciwnikiem bełchatowian w fazie grupowej Champions League. Aktualny mistrz Rumunii (trzy poprzednie tytuły zdobył Tomis Constanta) to debiutant w rozgrywkach Ligi Mistrzów, ale w minionych sezonach próbował już swoich sił w Europie - w Pucharze CEV, więc nowicjuszem w międzynarodowym towarzystwie na pewno nie jest. Nie zmienia to jednak faktu, że bełchatowianie zbyt wielkiej wiedzy na temat tej drużyny nie posiadają.
- Nie słyszałem dotąd wiele o tym zespole, ale dowiemy się czegoś na wideo. Myślę, że nasi trenerzy są już przygotowani do tego, by nam tę wiedzę przekazać. Szczerze mówiąc, na razie nie za bardzo wiem, kto tam gra - zdradził po ligowym zwycięstwie nad Indykpol AZS Olsztyn Karol Kłos. - Mają w zespole kilku obcokrajowców. Na przyjęciu jest Bułgar Zlatan Jordanow, na środku Rosjanin Nikita Stulenkow. Powinniśmy podejść do tego meczu skoncentrowani, bo nikogo nie można lekceważyć. Takie spotkania bywają trudne, niektóre sety są rozgrywane na przewagi, ale wierzę, że wygramy, najlepiej za trzy punkty - uchylił rąbka tajemnicy cytowany na oficjalnej stronie internetowej klubu statystyk PGE Skry, Robert Kaźmierczak.
Rumunom nie wiedzie się w tym sezonie w rodzimych rozgrywkach najlepiej. Obrońca tytułu zajmuje dopiero piąte miejsce, mając na koncie 7 zwycięstw w 11 meczach. W konsekwencji do trzech najlepszych obecnie zespołów ekstraklasy SCM U Craiova traci po 8 punktów. W lidze najbliższy rywal bełchatowian niepokonany jest od dwóch spotkań.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz: Grupa jest trudna i nic samo się nie wygra
PGE Skra ma na swoim koncie trzy kolejne zwycięstwa w PlusLidze, a w tabeli wyprzedza ją już tylko ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która w tym sezonie przegrała jeden mecz raz - właśnie z Mariuszem Wlazłym i spółką. Żółto-Czarni w sobotę na czwórkę z plusem zdali ważny sprawdzian przed startem fazy grupowej Ligi Mistrzów, pokonując groźny Indykpol AZS Olsztyn. Mecz stał na wysokim poziomie, ale warto zwrócić uwagę na fakt, że gospodarze rozgrywanego w Hali Energia meczu pierwszą odsłonę przegrali na własne życzenie.
Dobrą wiadomością jest na pewno powrót do zdrowia Mariusza Wlazłego, ale cieszy też rosnąca forma Bartosza Kurka. W meczu z Akademikami, oprócz atakującego reprezentacji Polski, z bardzo dobrej strony pokazali się też: zbierający ostatnio pochlebne recenzje libero Kacper Piechocki i korzystający z nieobecności Michała Winiarskiego Artur Szalpuk. Sześcioma punktowymi blokami błysnął z kolei niezawodny w tym sezonie Srećko Lisinac, a całością pewnie dowodził Nicolas Uriarte.
Mimo borykania się z pewnymi problemami dobrze funkcjonująca bełchatowska maszynka nie powinna mieć problemu, by we wtorek zrobić pierwszy krok w kierunku fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Na najbliższego rywala marzący o wygraniu grupy bełchatowianie muszą jednak uważać. - Na takich terenach zawsze gra się trudno. Każdy mecz, jeżeli się go wygra, otwiera drogę, poprawia nastroje. Jeżeli przytrafi się porażka, to morale się pogorszą, ale zrobimy wszystko, żeby wygrać - zadeklarował jeszcze przed wylotem do Rumunii kapitan PGE Skry.
SCM U Craiova - PGE Skra Bełchatów / wtorek, 6 grudnia 2016 r., godz. 17:00