Impel Wrocław pokonał Chemika Police w poprzednim sezonie. W 9. kolejce obecnych rozgrywek mógł zrobić to drugi raz z rzędu i na dodatek w hali mistrzyń, gdzie policzanki nie przegrały meczu ligowego od maja 2015 roku. Sensacja wisiała w powietrzu po trzech setach, kiedy Impel wyszedł na prowadzenie 2:1. Ostatecznie przegrał spotkanie 2:3.
- Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Żałuję, że nie udało się go wywalczyć, ale zarazem gratuluję zespołowi tego meczu, w którym grałyśmy bardzo dobrze i pokazałyśmy, że stać nas na wiele - powiedziała Agata Sawicka, kiedyś libero Chemika, a dziś Impelu.
Brązowe medalistki mistrzostw Polski zepchnęły Chemika do głębokiej defensywy, a trener Jakub Głuszak musiał reagować zmianami. Na boisko wbiegły Agnieszka Bednarek-Kasza, Joanna Wołosz oraz Anna Werblińska.
- Walczyłyśmy o każdy punkt. Dobrze funkcjonował nasz atak, blok i obrona, grałyśmy zespołowo. Wszystkie elementy w połączeniu pozwalały nam prowadzić z Chemikiem. Byłam pod ogromnym wrażeniem - cieszyła się libero, która legitymowała się w meczu z policzankami pozytywnym przyjęciem na poziomie 86 procent.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz: Grupa jest trudna i nic samo się nie wygra
- W czwartym secie zabrakło trochę szczęścia, żeby zakończyć mecz. Popełniłyśmy też za dużo błędów własnych, dlatego nie wygrałyśmy, ale starcie z Chemikiem potwierdziło, że z każdym rywalem jesteśmy w stanie przeważać i walczyć o punkty - dodała Sawicka.
W środę Impel spróbuje wrócić na podium w tabeli Orlen Ligi. We własnej hali zmierzy się z PTPS Piła