Urodziny cesarza ważniejsze od świąt. Maja Tokarska gra turniej w wigilię

Polska siatkarka w nietypowy sposób spędzi święta Bożego Narodzenia. - Najbardziej znaną potrawą jest kurczak - opowiada Tokarska. - Na szczęście nie będę sama, przyleci do mnie rodzina. Babcia już szykuje nasze dania.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Na zdjęciu Maja Tokarska / Na zdjęciu Maja Tokarska

Polskę od Japonii, gdzie obecnie żyje i pracuje Maja Tokarska, dzieli ponad 8 tysięcy kilometrów, nic więc dziwnego, że siatkarkę nieraz dotyka tęsknota za ojczyzną, zwłaszcza pod koniec grudnia. To nie pierwszy raz, kiedy reprezentantka naszego kraju spędzi święta Bożego Narodzenia z dala od Polski. Taka sytuacja miała miejsce za czasów jej gry we włoskiej Igorze Gorgonzola Novara. - Na szczęście nie będę sama, przyleci do mnie rodzina. Babcia już szykuje świąteczne potrawy, ale z jedną rzeczą mamy mały problem. Nie wiemy, jak będzie z przewiezieniem maku do Japonii, czy kontrola na lotnisku nie weźmie go za opium, czyli narkotyk… Mam nadzieję, że nie trzeba będzie szmuglować kutii albo makowca - uśmiechała się polska środkowa Hisamitsu Springs.

A co jedzą sami Japończycy w tym szczególnym okresie roku? - Najbardziej znaną potrawą świąteczną w Japonii jest kurczak. Jako że Boże Narodzenie jest w tym kraju mocno zamerykanizowane, jest to taki odpowiednik indyka szykowanego na Święto Dziękczynienia. Do tego popularne jest christmas cake, po japońsku kurismasu keeki, czyli ciasto biszkoptowe z bitą śmietaną dekorowane truskawkami - mówiła Tokarska, której o świętach w Japonii opowiadały koleżanki z drużyny.

- W Japonii Boże Narodzenie nie jest jak u nas świętem rodzinnym, ze spędzaniem czasu z najbliższymi wiąże się Nowy Rok. Natomiast święta oznaczają tutaj spotkania ze znajomymi i przyjaciółmi… oraz wszechobecną komercjalizację, nie da się uciec od świątecznych reklam i dekoracji. Najbardziej mnie urzekły świetlne iluminacje o tematyce świątecznej, jest ich wiele w każdym mieście. Polecam każdemu ich zobaczenie! Co ciekawe, w święta w Japonii chodzi się normalnie do pracy. Dużo ważniejsze są obchodzone 23 grudnia urodziny cesarza Akihito - wyjaśnia nam Polka.

To właśnie dlatego 24 i 25 grudnia zostanie rozegrana finałowa faza męskiego i żeńskiego Pucharu Cesarza, najbardziej prestiżowych rozgrywek sportowych w Japonii. Kiedy nad Wisłą będziemy śpiewać kolędy i łamać się opłatkiem, drużyna Hisamitsu Springs z Tokarską w składzie spróbuje po raz piąty z rzędu zdobyć wyjątkowe trofeum. - W półfinale zagramy z NEC Red Rockets. Ćwierćfinał wygrałyśmy pewnie, w trzech setach, dużo trudniejszy był wcześniejszy mecz turnieju z Ageo Medics. To drużyna z niższej ligi, ale występuje w niej Rosir Calderon, która zagrała przeciw nam kapitalny mecz. W tie-breaku wygrałyśmy 17:15, ale gdyby nie pomyłka Calderon w samej końcówce, żegnałybyśmy się z rozgrywkami. Dobrze wspominam tamto spotkanie, zdobyłam 22 punkty i sporo blokowałam - relacjonowała zawodniczka klubu z Kobe.

W organizacji Pucharu Cesarza nie mogło zabraknąć osobliwości niespotykanych w europejskiej siatkówce. - Cały parkiet Tokyo Gymnasium podzielono na cztery części i rozgrywano na nich jednocześnie cztery mecze, dwa kobiet i dwa mężczyzn. Łącznie dwadzieścia cztery spotkania w dwa dni! Czułam się trochę jak na zawodach szkolnych… O dziwo, nie było przy tym chaosu, czasem tylko przerywało się grę, gdy piłka z innego meczu wleciała na nasze boisko. Miałam podczas turnieju okazję przywitać się z daleka z Michałem Kubiakiem, niestety jego zespół już odpadł z rywalizacji - żałowała Maja Tokarska, która zachowała szansę na zwycięstwo w najważniejszym turnieju pucharowym w Japonii.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
Jak oceniasz występy Mai Tokarskiej w lidze japońskiej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×