MKS Będzin - PGE Skra Bełchatów: przyjezdni zwycięscy po fantastycznej walce

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

Zawodnicy MKS-u Będzin włożyli serce i wszystkie siły, by przeciwstawić się Skrze Bełchatów. Choć gospodarze dzielnie walczyli, to ostatecznie przegrali z zespołem z województwa łódzkiego 2:3.

Siatkarze z Będzina przed własną publicznością chcieli odbić sobie wysoką przegraną ze Skrą w pierwszej części sezonu. Niestety dla nich, bełchatowianie okazali zbyt silnymi rywalami.

Będzinianie rozpoczęli mecz bez zbędnych nerwów. Rozluźnieni spokojnie, ale mocno atakowali, ryzykowali na zagrywce i zdobywali kolejne punkty. Dzięki temu bardzo długo toczyli z zawodnikami z Bełchatowa wyrównaną walkę. Wszystko zmieniło się gdy na zagrywce pojawił się Mariusz Wlazły (15:18). Jego piekielnie mocne serwisy dały żółto-czarnym kilka punktów z rzędu. Precyzyjne ataki dołożyli środkowi: Jurij Gladyr i Srećko Lisinac i set szybko się zakończył (18:25).

Na początku drugiej partii obie drużyny miały spory problem na zagrywce. Wiele piłek lądowało w aucie, a tempo spotkania wyraźnie spadło (15:15). Na lidera w ekipie gospodarzy wyrósł Marcin Waliński, który fachowo obijał blok rywali. Początkowo jego koledzy nie potrafili go odpowiednio wesprzeć w ataku. Po drugiej stronie nadal świetnie spisywał się Wlazły, coraz lepiej w ofensywie grał też Winiarski. Po ataku tego drugiego, a później udanym bloku Lisinaca Skra w końcu zdobyła dwupunktowe prowadzenie. Nie zdołała go jednak utrzymać, bo ostatecznie o wygranej decydowała gra na przewagi. W kluczowym momencie świetny blok ustawił Artur Ratajczak, w kolejnej akcji ręki nie zwolnił Rafael Rodrigues Araujo i MKS wyrównał (28:26).

Słaby początek zespołu znad Czarnej Przemszy zapowiadał, że goście znów będą dyktować warunki gry. Stało się jednak inaczej, bo gracze Stelio DeRocco zaczęli zatrzymywać rywali na siatce (9:7). Całkiem nieźle radzili sobie w ataku i utrzymywali przewagę. Na nieszczęście Philippe Blaina przyjezdni zaczęli popełniać proste błędy takie jak dotknięcie siatki czy autowy serwis przez co stracili kontrolę nad tym co dzieje się na boisku. Zagłębiacy za to spokojnie kontynuowali swoją grę i spokojnie wygrali seta (25:22).

ZOBACZ WIDEO Błaszczykowski dla dzieci. "Nie szukam rozgłosu" (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Mimo zmian Skra na początku czwartej partii wcale nie grała lepiej niż w poprzedniej odsłonie. Słabą skuteczność miał Bartosz Kurek, nie zawsze na dobre rozwiązania decydował się Bartosz Bednorz. MKS unikał za to pomyłek, a jego blokujący postawił na grę ze środkowymi, co zaowocowało wypracowaniem przewagi (11:9). Dzięki efektywnej grze Lisinaca (zdobył cztery punkty z rzędu) bełchatowianom udało się jednak wyjść na prowadzenie (16:19). Po akcjach Serba goście wyszli z marazmu i w końcu zaczęli grać jak jeden z najlepszych zespołów w Polsce. Będzinianie nie zamierzali się jednak poddawać. Dobry blok Krzysztof Rejno dał im szanse na wyrównanie, ale więcej zimnej krwi w końcówce zachowali jednak przyjezdni, którzy doprowadzili do tie-breaka (23:25).

W piątym secie długo żadna z drużyn nie potrafiła narzucić swojego stylu gry rywalom (5:5). Po obu stronach świetnie spisywali się środkowi. W końcu blok Lisinaca dał Skrze prowadzenie, później asa dołożył Nicolas Uriarte i gospodarze praktycznie nie mieli już szans na wygranie spotkania. Błąd Walińskiego na zagrywce ostatecznie pogrążył siatkarzy z Zagłębia (10:15).

MKS Będzin - PGE Skra Bełchatów 2:3 (18:25, 28:26, 25:22, 23:25, 10:15)

MKS Będzin: Araujo, Peszko, Ratajczak, Waliński, Rejno, Kozub, Potera (libero) oraz Piotrowski, Seif.

PGE Skra Bełchatów: Szalpuk, Uriarte, Gladyr, Wlazły, Lisiniac, Winiarski oraz Milczarek oraz Bednorz, Kurek.

MVP: Srećko Lisinac (Skra).

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w iTunes). Komfort i oszczędność czasu!
[event_poll=71194]

Komentarze (0)