Georgi Bratojew: W Espadonie większość zawodników jest dla zabawy i picia

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Georgi Bratojew
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Georgi Bratojew

Georgi Bratojew szybko został skreślony w Espadonie Szczecin. Bułgar nie ma sobie jednak wiele do zarzucenia. Atakuje on klub z Pomorza Zachodniego. - W Espadonie większość zawodników jest dla zabawy i picia - mówi bez ogródek.

WP SportoweFakty: Był pan w Espadonie bardzo krótko. Dlaczego?

Georgi Bratojew: Po pierwszym naszym meczu z ZAKSĄ, prezes klubu i trener powiedzieli mi, że oczekiwali ode mnie znacznie więcej. To było dla mnie najzabawniejszym momentem z całego pobytu w Szczecinie.

[b]

Nie chciał pan rozwiązać kontraktu za porozumieniem stron, więc klub skierował sprawę do Sądu Polubownego.[/b]

- Sprawa jest w sądzie, a klub stara się rozwiązać ze mną umowę bez płacenia mi jakichkolwiek pieniędzy, przedstawiając fałszywe dowody. Wkrótce pojawi się stanowisko FIVB w tej sprawie. Takie kluby jak Espadon robią złą renomę dla całej PlusLigi. Espadon zwolnił już prawie każdego - trenera, trzech zawodników, dyrektora sportowego i trzy kobiety pracujące w klubie.

Drużyna zawodziła. Czy klub nie powinien reagować?

- Być może powinien, ale po jednym meczu? Na całym świecie dokonuje się zmian w trakcie sezonu, ale nie po jednym nieudanym spotkaniu. Zazwyczaj robi się to po trzech, czterech lub pięciu pojedynkach.

ZOBACZ WIDEO De Giorgi o decyzji PZPS: Poczułem radość i dumę

Faktem jest, że transfery dyrektora sportowego Marcina Nowaka nie okazały się dobre. Klub twierdził, że nie sprawdził się pan jako rozgrywający.

- Dla mnie Espadon Szczecin jest totalnie nieprofesjonalnym klubem. Ludzie w nim nie mają pojęcia, jak zarządzać. Takich decyzji jak zwolnienie nie podejmuje się po porażce z mistrzem Polski, tylko po kilku meczach z drużynami mniej więcej na takim samym poziomie. Nie wspomnę już o tym, że przeciwko ZAKSIE graliśmy bez dwóch zawodników z podstawowej szóstki.

Czy prawdą jest, że nie znalazł pan wspólnego języka z drużyną?

- To zależy od tego, co mamy na myśli, mówiąc o wspólnym języku z zespołem. Ale zgadzam się, jest w tym trochę prawdy. Nie znalazłem wspólnego języka z ludźmi, którzy na przykład są pijani przed meczami towarzyskimi. W całej czternastce zawodników było tylko kilku profesjonalistów - jak na przykład Michał Ruciak. 2/3 zawodników, albo nawet więcej, jest tam tylko dla zabawy i picia.

To są już poważne oskarżenia. Ma pan tego świadomość?

- To nie jest oskarżenie. Taka jest rzeczywistość.

[b]

Ale mówienie o takich sprawach po tym, jak został pan skreślony, może być odebrane jako zemsta na klubie.[/b]

- Proszę mnie nie zrozumieć źle. Nie powiedziałem, że mnie to w ogóle nie obchodziło. Miałem zamiar powiedzieć o tym natychmiast. Skoro pan pyta, to mówię. Każdy widzi, jakie klub osiąga wyniki - dwa zwycięstwa i dwanaście porażek (rzeczywisty bilans to cztery zwycięstwa i trzynaście porażek - przyp.red.). Jeśli PlusLiga chce być uważana za dobre rozgrywki, to takie kluby jak Espadon powinny zostać zamknięte. Nie chcę żadnego rewanżu na Espadonie. Nie czuję się źle z tym, że mnie wyrzucili. Czuję się dobrze, mimo tego że pobyt w Szczecinie to był dla mnie krok wstecz, a nie w przód.

Czy wyklucza pan możliwość gry w PlusLidze w przyszłości?

- Nie. PlusLiga to dla mnie jedna z trzech najlepszych lig na świecie. Kibice w Polsce są wspaniali. Jeśli dostanę ofertę występów w normalnym zespole z dobrym trenerem, to będzie dla mnie wielką przyjemnością ją przyjąć.

Rozmawiał Mateusz Lampart

Źródło artykułu: