Lotos Trefl Gdańsk do Wrocławia przyjechał osłabiony. Mateusz Mika wciąż nie jest w pełni gotowy do gry wskutek kontuzji, z kolei Miłosz Hebda rozchorował się tuż przed finałowym turniejem. Podopieczni Andrei Anastasiego stracili więc swoich podstawowych przyjmujących. Ich miejsce zajęli Bartosz Pietruczuk i zaledwie 19-letni Szymon Jakubiszak, dla którego był to debiut w wyjściowej szóstce. Biorąc to pod uwagę, graczy Lotosu Trefla za występ w Hali 100-lecia można tylko pochwalić, choć przegrali oni z PGE Skra Bełchatów 0:3.
[i]
[/i]Myślę, że po tym meczu - nawet przy wyniku 0:3 - wszyscy możemy schodzić z boiska z podniesionymi głowami. Sądzę, że kibice oglądali dobrą grę, bawiliśmy się siatkówką, a przecież o to chodzi w tym sporcie. W naszych szeregach pokazał się Szymon Jakubiszak, który ma niespełna 19 lat. Zagrał naprawdę dobry mecz, czapki z głów dla niego, ale też dla całej drużyny, ponieważ wszyscy grali dobrze. Oczywiście pozostaje trochę uczucie niedosytu, ale dzisiaj to my musieliśmy gonić wynik - mówił po meczu Michał Masny, rozgrywający gdańskiej ekipy.
Chwalony przez wszystkich Jakubiszak atakował ze skutecznością 47 proc., przyjął dokładnie 43 proc. piłek, zaserwował dwa asy serwisowe i trzy razy zatrzymał przeciwników na siatce.
- W pierwszym secie pojawił się stres, ale starałem się z tym walczyć i w kolejnej partii te emocje już opadły i mogłem zagrać pewniej. Dobrze się czułem w ataku, w przyjęciu pomogli mi także koledzy. Cieszę się, że dostałem taką szansę i będę czekać na więcej takich okazji - opowiadał młody przyjmujący.
Okazję do rewanżu gdańszczanie będą mieli już 11 lutego, kiedy we własnej hali podejmą bełchatowian.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji