Siatkarz nie ma wątpliwości, że ciężko jest wrócić do wysokiej dyspozycji po znacznej przerwie: - Czuję się już w miarę dobrze, trenuję od 2 tygodni, ale wiadomo, że po tak długiej przerwie pozostaje kwestia formy. Trudno mi powiedzieć, czy jestem w stanie grać na pełnych obrotach. Na pewno trzeba się zabrać ostro do pracy. Jeszcze w swojej karierze nie miałem takiej długiej przerwy, to dla mnie też nowe doświadczenie - zaznacza.
Janczak nie ukrywa, że kontuzja go zaskoczyła. - Paradoks polega na tym, że "rozsypało" mi się prawe, a nie lewe, które można było odbudowywać zastrzykami. Dawka skoków, jaką dostałem sprawiła, że niestety kolano nie wytrzymało. Prawda jest taka, że mam 35 lat i nie mogę już skakać tyle co 19-latek - uważa.
Zawodnik twardo jednak stąpa po ziemi i bardzo realnie patrzy w przyszłość. Zdaje sobie sprawę z siły najbliższego przeciwnika i spokojnie ocenia sytuację. - To rywal z "górnej półki". Na pewno powalczymy, choć sportowo trzeba przyznać, jesteśmy słabsi. Wiedzą to kibice, my i działacze. Jesteśmy jednak sportowcami i podchodzimy do tego profesjonalnie. W każdym z nas drzemie zaczepność, chęć walki. Dopóki to mamy jest dobrze, w innym przypadku trzeba zawiesić buty na kołku i dać sobie spokój. Pojedziemy, powalczymy, a co się nam uda ugrać to tylko będzie na plus. Wiadomo jednak, że jeśli Skra będzie dobrze dysponowana, będzie ciężko - kończy Janczak.