Zacięty, pięciosetowy bój stoczyli w ostatniej kolejce siatkarze z Gdańska, którzy podejmowali Asseco Resovię. Zwycięzcami rywalizacji okazali się gospodarze, którzy powtórzyli wynik z ostatniego meczu rozgrywanego w ramach 1/4 finału Pucharu Polski.
- Jak wspominałem niedawno, w ostatnich tygodniach znacząco poprawiliśmy swoją grę, a to przełożyło się na serię kolejnych zwycięstw. Trzeba podkreślić też to, że nie dopisuje nam szczęście, a mimo to wciąż walczymy. Po ostatniej wygranej z Asseco Resovią mieliśmy sporo kłopotów ze zdrowiem. Choroba rozłożyła m.in. Piotra Gacka, który przed spotkaniami z zespołami z Katowic i Rzeszowa praktycznie nie trenował, bo przyjmował antybiotyk, straciliśmy też Miłosza Hebdę, zostając z dwoma przyjmującymi. Wiem, nad czym wciąż musimy pracować, wiem, co jeszcze musimy poprawiać, ale ostatnie tygodnie pozwalają mi patrzeć na naszą postawę z optymizmem - komentował po meczu Andrea Anastasi.
Lotos Trefl oba zwycięstwa nad rzeszowskim kolektywem odniósł bez Mateusza Miki. Pod jego nieobecność gdańszczanie znakomicie radzili sobie na boisku. - Jak wspominałem niedawno, on jest dla nas jak Kobe Bryant dla Los Angeles Lakers. Wszyscy mamy nadzieję, że jak najszybciej wróci do gry. Potrzebujemy gracza o jego umiejętnościach, nie tylko w trakcie meczu, ale także po to, by podnieść poziom na treningach - oceniał szkoleniowiec.
Na niedyspozycji Mateusza Miki nie zakończyły się trudności kadrowe ekipy z Pomorza. - Kiedy problemy zdrowotne miał Miłosz Hebda zostaliśmy tylko z Bartkiem Pietruczukiem i Szymonem Jakubiszakiem, w takim zestawieniu musieliśmy też zagrać w Pucharze Polski oraz przez dużą część spotkania z GKS-em. "Miły" dopiero w dniu tego drugiego meczu wyszedł z łóżka po kilku dniach przyjmowania antybiotyków i moim zdaniem wciąż nie jest w swojej optymalnej dyspozycji, ale walczy i daje z siebie wszystko. Radzimy sobie, ale na tej kluczowej pozycji brakuje nam pola manewru - przyznał trener Lotosu Trefl.
W najbliższym czasie, ekipę z Gdańska czekają pojedynki z zespołami z "czuba" tabeli. Najpierw siatkarze zmierzą się z liderem PlusLigowych rozgrywek, ZAKSĄ, a dwa tygodnie później będą podejmować PGE Skrę Bełchatów. - Zaczęliśmy grać naprawdę dobrze i to cieszy nas wszystkich. Do Kędzierzyna-Koźla pojedziemy po to, by znów zagrać swoją siatkówkę, walczyć i wyrwać jakieś punkty. To jest nasz cel. Przed meczem powiedziałem chłopakom: musimy kraść punkty faworytom, bo zbyt wiele oczek zgubiliśmy w początkowej fazie sezonu. Nic innego mnie nie interesuje. Musimy zbierać każdy punkt, kiedy tylko nadarza się okazja. Nie jestem szczęśliwy z powodu jednego oczka straconego w Katowicach, ale przetrzebiony chorobami zespół nie był w stanie dać z siebie więcej. Przed nami kolejne tygodnie pełne trudnych spotkań i jestem pewien, że stale możemy podnosić swój poziom - zakończył Anastasi.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji