55-letni Argentyńczyk od 2016 roku jest trenerem belgijskiego Noliko Maaseik. Wśród jego podopiecznych nie brakuje doświadczonych siatkarzy, takich jak Jelte Maan, Branislav Skladany czy Rob Bontje. Ale obok nich, Castellani ma także pod swoimi skrzydłami grupę młodych, dopiero kształtujących się siatkarzy. I to właśnie na nich postawił podczas wyjazdowego meczu 5. kolejki Ligi Mistrzów z ZAKSĄ.
Lekcja wideo dla młodzieży
Rolę podstawowego rozgrywającemu powierzył w nim 22-letniemu Polakowi Nikodemowi Wolańskiemu, który o współpracy z argentyńskim szkoleniowcem opowiada następująco: - Siatkówka jest dla niego nie tylko pracą, ale i pasją. Da się to odczuć podczas każdego treningu. Stara się poprawiać w nas praktycznie wszystko: od elementów technicznych po atmosferę panującą zarówno na boisku, jak i poza nim. Buduje w każdym z nas pewność siebie.
Obok Wolańskiego, szansę występu na dłuższym dystansie dostali w Hali Azoty także inni młodzi siatkarze: Alejandro Vigil (ur. 1993), Martijn Colson (1994), Anders Mol (1997) czy Kamil Rychlicki (1996). Castellani wyłapywał ich błędy wynikające z młodości i podczas przerw na żądanie miał wiele uwag. Choć jego ekipie nie udało się w Kędzierzynie-Koźlu wygrać choćby seta, w przeszłości Argentyńczykowi udało się dokonać pozytywnej przemiany kilku zawodników.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
- Nie miał świętych krów. Wywarł duży wpływ na mnie - przeszedłem przemianę z raptusa o niewyparzonym języku w kogoś bardziej zrównoważonego. Pracował i nad umiejętnościami indywidualnymi zawodników, i nad grupą - pisał w jednym z felietonów dla "Przeglądu Sportowego" Krzysztof Ignaczak, były wieloletni libero reprezentacji Polski.
Starając się poprawić siatkarskie wyszkolenie graczy Noliko, Castellani często pokazuje im filmy z zagraniami czołowych siatkarzy świata. - Przykładowo, przed meczem z Dynamem Moskwa powiedział mi, bym zwrócił uwagę na poszczególne zagrania Siergieja Grankina, bo moje warunki fizyczne są bardziej zbliżone do niego niż do Skladanego. Skupia się też na wadach poszczególnych zawodników. Kluczem jest to, żeby swoimi zaletami przyćmić słabości. Te filmy otwierają nam oczy na pewne sprawy - nie ukrywa Wolański.
Mieszane wspomnienia
Zawodnikiem, któremu szczególnie przypadły jednak do gustu metody trenera urodzonego w Buenos Aires, był Brazylijczyk Luiz Felipe Fonteles. To w dużej mierze dzięki jego znakomitej postawie Castellani mógł liczyć na tak ciepłe powitanie ze strony Sebastiana Świderskiego, jego byłego asystenta, a zarazem obecnego prezesa ZAKSY.
Szkoleniowiec otrzymał z jego rąk pamiątkowe zdjęcie, przedstawiające kędzierzyńską drużynę po zwycięstwie w Pucharze Polski w sezonie 2012/2013. To on był bowiem głównym architektem tego sukcesu, który następnie doprowadził również ZAKSĘ do wicemistrzostwa Polski i Final Four Ligi Mistrzów.
- To, jak pracuje, jest po prostu nieprawdopodobne. Nie jest tylko trenerem od techniki i taktyki. Poświęca indywidualnie czas dla każdego pojedynczego gracza i jego problemu. Traktuje zawodnika jak człowieka, a nie tylko jak "maszynę na polu wojny". Najważniejsze jest teraz dla mnie to, co zrobi Daniel. Pójdę za nim - mówił Fonteles po zakończeniu walki o prymat w PlusLidze.
Jak zapowiedział, tak zrobił. Latem 2013 roku brazylijsko-argentyński duet odszedł do Fenerbahce Stambuł. Niektórzy sympatycy ZAKSY do dziś mają to Castellaniemu za złe. Na okoliczność jego powrotu na Opolszczyznę przygotowali nawet specjalne banknoty, jednoznacznie sugerujące powód, dla którego zdecydował się przenieść do stolicy Turcji.
Po niezbyt udanym dryfowaniu na wzburzonych wodach w Stambule i Perugii, argentyński trener znalazł bezpieczną przystań w Maaseik. Choć jego zespół aktualnie jest liderem ligi belgijskiej, występy w Lidze Mistrzów (1 zwycięstwo - 4 porażki, 2 punkty) oraz finale Pucharu Belgii (0:3 z Knackiem Roeselare) pokazały, że przed nim jeszcze ogrom pracy, by Noliko stało się drużyną na miarę klasy europejskiej.