Ryszard Bosek nie miał wątpliwości co do lepszej postawy zawodników Jastrzębskiego Węgla. - Uważam, że jastrzębianie byli zdecydowanie lepsi od Turków. Za szybko jednak uwierzyli, że już ich mają - mówił po finałowym pojedynku. Trudno mu się zresztą dziwić - żadnego rywala nie można lekceważyć, bo w każdej chwili może się on odrodzić. Tak też i było w przypadku Turków, którzy w trzecim secie odzyskali wiarę we własne możliwości. - Te południowe zespoły to trzeba "trzymać pod wodą", ile się da. Tak, żeby wyszli z niej dopiero, jak jest po meczu. Jeśli pozwoli im się złapać powietrze, to oni nie wiadomo dlaczego nagle odżywają - podkreślił.
Tezę Boska potwierdził także Leszek Dejewski, drugi szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla. - Te dwa zdecydowanie wygrane przez nas sety być może nas rozluźniły i zdekoncentrowały, a tie-break to już była loteria - stwierdził ze smutkiem. Przyznał też, że jego zespół przegrał na boisku i gdyby każdy siatkarz dołożył od siebie bezcenny punkt w końcówce piątej partii, wynik wyglądałby zupełnie inaczej.
Ryszard Bosek zagłębił się także w kwestie czysto techniczne, które przesądziły o porażce Polaków. - Nie wiedzieć czemu Jastrzębie przestało grać krótką. Wcześniej zdecydowanie górowali nad rywalem tym elemencie - zaznaczył. Skrytykował także słabszą grę z szóstej strefy oraz złą taktykę. Według niego wystarczyło wyeliminować z gry jedynie dwóch zawodników, gdyż tylko Gokhan i Duerden stanowili dla nas zagrożenie.
Niestety jednak skończyło się tak, a nie inaczej i to drużyna Piotra Gruszki mogła cieszyć się ze zdobycia pucharu. Bosek podsumował to w bardzo przewrotnych słowach. - Dzisiaj siatkówka jest jak tenis: moment dekoncentracji i przegrywasz - dodał na koniec.