Kibice drużyny z Trójmiasta w tym sezonie często wystawiani są na próbę wytrzymałości serc. W poprzedniej kolejce Atomówki podejmowały Grot Budowlanych Łódź i po godzinie spotkania wydawało się, że gładko przegrają to spotkanie, a o meczu szybko będzie można zapomnieć. Tymczasem sopocianki niespodziewanie odwróciły losy trzeciej partii, wygrały ją, a następnie były górą w czwartym secie. W tie-breaku lepsze okazały się jednak łodzianki.
- Tak naprawdę można pół żartem powiedzieć, że po pierwszym secie chciałem, żebyśmy nie pobili rekordu ligi. Miałem świadomość, że były duże nerwy na boisku, starałem się uspokoić dziewczyny. Budowlane nas rozstrzelały zagrywką. Wielokrotnie już zarówno my pokazaliśmy, jak i przeciwnicy nam, ze gra się do końca. Cieszę się, że pomimo katastrofalnego pierwszego seta doprowadziliśmy do tie-breaka, a tam uciekła nam końcówka. Z takim rywalem ciężko jest walczyć, gdy ucieknie na początku piątej partii - analizował trener Piotr Matela.
Bardzo dobry występ zaliczyła atakująca Atomu Trefla, Karolina Goliat, która tym razem rozpoczęła mecz na ławce. W szóstce wybiegła 17-letnia Martyna Łukasik, ale w drugim secie opuściła parkiet i już na niego nie powróciła.
- Staramy się ich nie obciążać zbyt mocno. Mają pełne wsparcie, by grały bez zahamowań. Karolina ma świadomość, że nie tak wyobrażała sobie ten sezon. Wielokrotnie rozmawialiśmy na ten temat, próbowaliśmy znaleźć wspólne rozwiązanie. Cieszę się, że "odpaliła" i mam nadzieję, ze tak to będzie wyglądało do końca sezonu. Ona i Martyna są bardzo młodymi zawodniczkami, a na tej pozycji głównym zadaniem jest zdobywanie punktów i to najczęściej z niełatwych piłek, będą się uzupełniały. W niedzielę zaczęliśmy z Martyną, wkradły się nerwy, do tego musiała z powodów zdrowotnych opuścić boisko - tłumaczył szkoleniowiec Atomu Trefla Sopot.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Zimnoch chce "solówki" z Arturem Szpilką
Ekipa z Trójmiasta plasuje się na dwunastym miejscu w tabeli. Jeden punkt w meczu z Grot Budowlanymi wzięłaby w ciemno. Jeśli jest jakaś porażka, z której można się cieszyć, to w przypadku sopocianek ta niedzielna właśnie taka była.
- Dla nas to bardzo ważny mecz, można nawet powiedzieć, że w pewien sposób zwycięski. Można powiedzieć, że podnieśliśmy się z bardzo trudnej sytuacji i wywalczyliśmy punkt. Nie zwiesiliśmy głów w tie-breaku. To mecz przegrany po dużej walce i determinacji. Mam nadzieję, że dziewczyny uwierzą w swoje umiejętności i w to, że potrafią wygrywać nawet z najlepszymi - dodał Matela.
Ze względu na kłopoty ze zdrowiem wyłączone z gry były filary pierwszej szóstki - Magdalena Damaske i Justyna Łukasik. Pod ich nieobecność okazję na dłuższy występ dostały siatkarki, które dotychczas nie mogły zaprezentować się w większym wymiarze, jak Monika Fedusio, Alicja Wójcik czy Anna Bodasińska.
- Jeśli ktoś dostaje szansę w takim meczu, tym bardziej powinien bez zahamowań ją wykorzystać. Owszem, nie zawsze te zawodniczki z różnych względów nie mogą otrzymać tej okazji do grania, ale i ja wiem i one wiedzą, że ciężko pracujemy nad tym, by pewne elementy, które ważą na tym, kto występuje na boisku, podciągać. Nie wszystko da się zrobić od razu. Jeśli pokazują się na boisku z dobrej strony, to cieszę się, że tę okazję wykorzystują - zaznaczył trener Atomówek.
Kolejny bardzo istotny mecz w kontekście walki o utrzymanie w Orlen Lidze siatkarki Atomu Trefla rozegrają w niedzielę w Ostrowcu Świętokrzyskim z tamtejszym KSZO. Pierwszy gwizdek o godzinie 17:00.