Sobotnie spotkanie w Atlas Arenie nie miało większej historii. Choć KSZO Ostrowiec Świętokrzyski walczyło ambitnie, ŁKS Commercecon Łódź był poza zasięgiem. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:0 i utrzymaniem passy beniaminka w swoim obiekcie.
Przyjezdne tylko do pewnej części seta grały jak równy z równym. - Na szczęście pod koniec drugiego i trzeciego seta utrzymałyśmy się w grze i finalnie miałyśmy większa przewagę niż w premierowej odsłonie. Koncentracja nam uciekała, ale w najważniejszych momentach udawało nam się grać swoją siatkówkę i to my wygrałyśmy za trzy punkty - powiedziała po meczu Krystyna Strasz.
Przyjęcie nie było mocnym punktem drużyny ŁKS-u, siatkarki z Ostrowca Świętokrzyskiego dobrze wiedziały, że muszą omijać swoimi zagrywkami libero. Same w tym elemencie były lepsze, ale nie przełożyło się to na skuteczność w ataku.
ZOBACZ WIDEO Mateusz Klich: Chciałbym wrócić do reprezentacji, jestem na to gotowy
Pomimo tego, że pierwszego seta ŁKS wygrał do 23, a kolejne do 18 i 20, walka bardziej zacięta była w kolejnych partiach. - Myślę, że lepiej dziewczyny przyjmowały niż w pierwszym secie, lepiej radziły sobie też w obronie, a w efekcie wyprowadzały więcej kontr. Z czasem KSZO osłabło, a my wytrzymałyśmy tempo meczu - wyjaśniła Strasz.
Libero w sumie przyjmowała zagrywki rywalek 10 razy, policzono jej 70 proc. pozytywnego odbioru i 30 proc. perfekcyjnego. Za swój występ otrzymała statuetkę MVP, bo czego nie widać w liczbach, była aktywna w obronie.