Cuprum - AZS: brutalnie sprowadzeni na ziemię w drugim secie

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala

W spotkaniu 30. kolejki zmagań w PlusLidze ekipa Cuprum Lubin zmierzyła się przed własną publicznością z klubem spod Jasnej Góry (3:0). AZS Częstochowa postawił się rywalom tylko w jednym secie. W drugim został brutalnie sprowadzony na ziemię.

Skazywany na pożarcie AZS Częstochowa zaskoczył i w pierwszym secie postawił Miedziowym poprzeczkę bardzo wysoko. Trener Gheorghe Cretu wystawił na mecz z outsiderem najmocniejszy skład, a mimo to zespół spod Jasnej Góry dotrzymywał wyżej notowanym rywalom kroku i po skutecznym ataku Adriana Szlubowskiego objął nawet skromne prowadzenie (6:7). Następne pięć punktów padło łupem Cuprum Lubin (11:7) i wydawało się, że gospodarze wchodzą już na najwyższe obroty, ale nic bardziej mylnego. AZS dzięki znakomitej zagrywce Łukasza Polańskiego i dobrym procencie w ofensywie zdołał kilka minut później doprowadzić do wyrównania (12:12). Zacięta wymiana ciosów trwała do końca pierwszego seta, który zakończył się na korzyść miejscowych dzięki znakomitej grze Roberta Tahta.

W drugiej odsłonie Cuprum zagrało "z zębem' i po szczelnym bloku prowadziło na Dolnym Śląsku pięć do jednego. Drużyna z Częstochowy sprawiała wrażenie zagubionej, zupełnie nie radziła sobie w przyjęciu oraz zatraciła skuteczność w ataku. Po dwóch asach serwisowych z rzędu Marcusa Bohme zaliczka Miedziowych wzrosła już do siedmiu "oczek" (12:5). Fatalną serię przerwał Oleksandr Grebeniuk, ale na parkiecie wciąż dzieliła i rządziła w każdym elemencie drużyna gospodarzy (20:6). Zespół miejscowych utrzymał koncentrację do samego końca i nie pozwolił przekroczyć rywalom granicy dziesięciu punktów, co jest wynikiem, delikatnie mówiąc, dość wstydliwym.

Przerwa po drugim secie lepiej wpłynęła na drużynę gości. AZS Częstochowa grał konsekwentnie i po atakach Stanisława Wawrzyńczyka oraz bloku Bartosza Buniaka wygrywał już cztery do zera. Cuprum nie zamierzało przedłużać rywalizacji do czterech odsłon i szybko wzięło się do roboty. W odrabianiu strat pomógł siatkarzom z Dolnego Śląska estoński duet przyjmujących. Po potężnym "gwoździu" Roberta Tahta tablica wyników wskazywała remis po sześć. Lubiński zespół przejął kontrolę nad meczem. Podbijał uderzenia przeciwników i wyprowadzał z tego zabójcze kontry (13:8). Klub ze stolicy polskie miedzi utrzymał przewagę do ostatniego gwizdka i zainkasował komplet punktów, który nic w ligowej stawce nie zmieni. Cuprum kończy rundę zasadniczą na miejscu szóstym, a AZS na ostatnim i zagra o utrzymanie z Łuczniczką Bydgoszcz.

Cuprum Lubin - AZS Częstochowa 3:0 (25:23, 25:8, 25:20)

Cuprum: Kaczmarek, Pupart, Bohme, Taht, Gunia, Łomacz, Rusek (libero) oraz Malinowski

AZS: Polański, Buniak, Szymura, Grebeniuk, Szlubowski, Buczek, Kowalski (libero) oraz Wawrzyńczyk, Janus

MVP: Grzegorz Łomacz (Cuprum Lubin)

[event_poll=71415]

ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"

Komentarze (0)