Asseco Resovia nie była faworytem w potyczce z Azimutem Modeną. Mimo tego, że wszyscy skazywali wicemistrzów Polski na porażkę, rzeszowianie potrafili nawiązać wyrównaną walkę z rywalem. Po trzech setach prowadzili już 2:1, jednak nie wykorzystali swojej szansy. Ostatecznie to Włosi cieszyli się z wygranej.
- Zawsze jest szkoda, kiedy się przegrywa mecz, ale trzeba popatrzeć jak on wyglądał. Była walka i zadecydowała sama końcówka. Trochę więcej szczęścia, jedna głupia pomyłka i tyle. Mecz był na bardzo wysokim poziomie. Wszystko jest jeszcze otwarte i nikt nie powiedział, że jadąc do Modeny na pewno tam szybko i gładko przegramy - przyznał po spotkaniu Fabian Drzyzga.
Agresywna gra obu ekip widoczna była zwłaszcza w polu serwisowym. Przełożyło się to jednak na ilość zepsutych zagrywek. Siatkarze znad Wisłoka popełnili 19 błędów, zaś ich rywale o trzy więcej. - Ryzykowali bardzo dużo na zagrywce. Czasem im się to opłacało, a czasem nie, to jest normalne. Tak samo i u nas. To jest siatkówka, która jest grą błędów. Nie wiem dokładnie ile oni popełnili pomyłek a ile my, ale to oni wygrali tymi dwoma "oczkami" więcej - stwierdził rozgrywający.
Rewanżowe starcie odbędzie się w przyszłą środę w Modenie. Zwycięzca tej pary zagra w drugiej rundzie fazy pucharowej Ligi Mistrzów z lepszym w parze PGE Skra - Cucine Lube. - Każde zwycięstwo 3:0, 3:1 daje nam awans, a tie-break daje nam złotego seta. Pojedziemy tam po to, aby wygrać mecz, a co będzie to zobaczymy - podsumował Drzyzga.
ZOBACZ WIDEO: Oktawia Nowacka chciałam się poddać, to były bardzo ciężkie dni