W meczu 29. kolejki PlusLigi Cerrad Czarni Radom pokonali przed własną publicznością Łuczniczkę Bydgoszcz 3:1. Byli jednak na najlepszej drodze do tego, aby zwyciężyć w trzech setach. Prowadzili bowiem kilkoma punktami w trzeciej partii, lecz nie "dobili" leżącego przeciwnika. Nie był to pierwszy raz w tym sezonie, kiedy zdarzyła się taka sytuacja, na co zwrócił uwagę Jakub Ziobrowski.
Dopiero gdy w czwartej odsłonie strata do rywali wynosiła kilka punktów, gospodarze wrzucili wyższy bieg. - Jak widać, drużyna zadbała o emocje. Wydawało się, że wszystko mamy pod kontrolą. Po dwóch setach hala była już smutna, chłopcy postanowili ją trochę rozbudzić. Doskonale im się to udało - skomentował ironicznie Robert Prygiel.
- A tak na poważnie, to nie rozumiem tego, jak można tak kontrolować mecz i nagle oddać inicjatywę przeciwnikowi. Dobrze, że się skończyło tak, jak się skończyło. Trzeba przyznać, że David Smith i zagrywką, i obronami nam pomógł i na szczęście wygraliśmy za trzy punkty, co było naszym głównym celem - trener podkreślił rolę amerykańskiego środkowego w triumfie.
- Przez dwa sety graliśmy normalnie, nie powiem, że rewelacyjnie, ale solidnie, bardzo dobrą siatkówkę, Bydgoszcz nie miała nic do powiedzenia, i nagle stwierdziliśmy, że mecz powinien się zrobić atrakcyjniejszy, powinniśmy dodać coś od siebie - kontynuował szkoleniowiec. - W trzecim i czwartym secie przestaliśmy grać na pozycji atakującego. Niestety, Bartek Bołądź nam się "zaciął", który do tego momentu grał bardzo dobrze, i nie mieliśmy tak skutecznych skrzydeł, jak byśmy oczekiwali. Ale wyszliśmy z tego i to jest najcenniejsze - dodał.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Zaskoczyliśmy tym przeciwnika
- Sami wielokrotnie byliśmy świadkami, że dla naszej drużyny nie ma meczów łatwych. Oczywiście byliśmy faworytem, zarówno tydzień temu, jak i teraz - Prygiel przypomniał poprzedni, przegrany 2:3 pojedynek z GKS-em Katowice. - Ale zawsze tę kropkę nad "i" trzeba postawić. Poza trzecim setem i początkiem czwartego naprawdę graliśmy nieźle i z tego jestem zadowolony - zaznaczył.
- Mam wrażenie, że niektórzy zawodnicy wciąż mają problem mentalny, ze sobą, i nad tym trzeba popracować. Ja nie daję rady, może trzeba im wynająć jakiegoś fachowca? - zapytał retorycznie na koniec.