Przed rozpoczęciem sezonu 2016/2017 Nikołaj Nikołow zdecydował się na podpisanie kontraktu w rosyjskiej Superlidze. Środkowy reprezentacji Bułgarii związał się kontraktem z Jenisejem Krasnojarsk. Zawodnik nie spodziewał się wówczas, że już na początku sezonu osobiście zetknie się z problemem dopingu, o którym w kontekście Rosji mówi się od kilku miesięcy bardzo głośno.
- Doznałem urazu kostki, który pozornie nie był poważny. Przez cztery dni nie mogłem jednak nałożyć skarpetki. Nie prowadziłem żadnego leczenia, ale zażywałem bardzo silne leki uśmierzające ból. Mówili mi, że to są witaminy i różne inne leki, które mają cel terapeutyczny. W rzeczywistości tak nie było, bo sprawdziłem. W niektórych lekach znajdywały się zakazane substancje. Postanowiłem więc wypowiedzieć umowę i wrócić do kraju, ponieważ chcę grać w siatkówkę jeszcze przez kilka lat - powiedział Nikołaj Nikołow na antenie telewizji Diema Sport 2.
W ostatnim czasie temat dopingu w kontekście rosyjskiej siatkówki pojawia się niezwykle często. Pod koniec lutego w mediach pojawiła się informacja, że austriacki klub Hypo Tirol Innsbruck rozwiązał umowę ze Stanisławem Maslijewem po tym, jak w jego organizmie stwierdzono obecność zakazanych substancji. W grudniu 2016 roku z kolei światem wstrząsnęła informacja, że niedozwolone środki wykryto u Dmitrija Muserskiego. Gwiazdor Sbornej miał zanotować dopingową wpadkę dwukrotnie, jednak nie miało to miejsca podczas oficjalnych zawodów, dzięki czemu Rosjanie mogli zatuszować sprawę. Informacje na ten temat pojawiły się w raporcie Richarda McLarena.
ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukani