Po meczu z Finlandią Biało-Czerwoni nie kryli radości. - Czujemy się naprawdę bardzo dobrze. Ten awans był jednym z naszych celów przed mistrzostwami - przyznał środkowy naszej reprezentacji, Wiktor Rajsner. - Oczywiście, zostaje pewien niedosyt, bo wrócimy do domu bez medalu, ale nie zrażamy się tym i pracujemy dalej. Będziemy ciężko trenować, aby jak najlepiej zaprezentować się na mistrzostwach świata. Zobaczymy, co tam uda nam się osiągnąć - zadeklarował.
Choć Polacy pokonali Finów 3:1, nie mogli być do końca zadowoleni ze swojej gry. Po raz kolejny na tym turnieju ich bolączką okazały się własne błędy. Zepsuli aż 11 zagrywek i 14 ataków (rywale popełnili w tych elementach odpowiednio 4 i 11 błędów)
- Mecz z Finlandią nie wyglądał tak, jak byśmy tego chcieli. Rywale nie zagrali źle, a my popełniliśmy zdecydowanie za dużo błędów. Przede wszystkim, nie weszliśmy dobrze w to spotkanie, sam nie wiem, dlaczego. Na szczęście później wyglądało to już lepiej, choć zwycięstwo nie przyszło z łatwością. Mieliśmy przecież spore problemy w ostatnim secie, który rozpoczęliśmy bardzo dobrze, a potem przeciwnicy nas dogonili i wynik cały czas był wyrównany. Finowie są zespołem dość wysokim, w dodatku bardzo dobrze grają w polu, podbijali mnóstwo ataków. Świetnie spisywał się zwłaszcza ich libero, Niklas Breilin - tłumaczył Rajsner.
Młody środkowy po fazie grupowej z 17 punktowymi blokami na koncie był najlepiej blokującym zawodnikiem turnieju. - Ja osobiście w te rankingi nie zaglądam, ale trenerzy powiedzieli mi, że jestem w nich wysoko. To miłe, ale nie czuję się przez to lepszy. Po prostu staram się pomagać drużynie i cieszę się, że w jakimś elemencie pomagam szczególnie. Ta ilość bloków jest ważna, ale nie dla mnie, a dla dobra zespołu - podkreślał 18-latek.
ZOBACZ WIDEO Atalanta grała do końca, Juventus stracił punkty. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]