Pierwsze dwa mecze pomiędzy AZSem Częstochowa i Jadarem Radom były niezwykle emocjonujące. W Częstochowie dwukrotnie lepsi, choć dopiero po pięciu setach okazywali się być gospodarze. Radomscy kibice liczyli, iż przed własną publicznością Jadar Radom wreszcie przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tak się jednak nie stało. - Ciężko nam się grało bez podstawowych zawodników - Marcina Kocika i Maćka Pawlińskiego. Choć to na pewno nie usprawiedliwia naszej postawy - skomentował kapitan Radomia Sebastian Pęcherz.
Już początek pierwszego seta nie pozostawił złudzeń, która drużyna będzie faworytem pojedynku. Jako pierwszy na zagrywce pojawił się Marcin Wika i już po chwili na tablicy świetlnej widniał wynik 4:0 dla gości. Od momentu osiągnięcia tej przewagi, drużyna spod Jasnej Góry stale kontrolowała przebieg spotkania. Na pierwszą przerwę techniczną zespoły zeszły przy prowadzeniu podopiecznych Radosława Panasa 8:4. Po przerwie Jadar próbował jeszcze nawiązać rywalizację, jednak skończyło się tylko na próbach. Po raz kolejny nie wystarczyła świetna gra młodego Wojciecha Żalińskiego, który zdobywał punkty w każdym elemencie. Na drugą przerwę techniczną drużyny zeszły po skutecznym ataku Billingsa na 16:13. Do końca seta niewiele się już działo na boisku i po skutecznej akcji Marcina Wiki, Akademicy wygrali 25:21. - Naszym olbrzymim atutem była zagrywka, która pozwalała nam osiągać przewagę nad rywalami - stwierdził Radosław Panas, wskazując na klucz do zwycięstwa jego podopiecznych.
Początek drugiej partii wlał nadzieję w serca radomskich kibiców. Dzięki skutecznej grze Żalińskiego i Pęcherza, radomianie nie pozwalali odskoczyć gościom. Przy stanie 5:5 dał o sobie jednak znać Piotr Nowakowski, który w tym secie wziął ciężar gry na siebie. - Piotrek zdecydowanie dominował w tej części meczu i walnie przyczynił się do zwycięstwa - pochwalił swojego zawodnika Panas. Skuteczne akcje tego siatkarza pozwoliły odskoczyć Akademikom na 13:5. Nie pomogły zmiany, jakie przeprowadzał Wojciech Stępień, ani brane przez niego czasy. - Byliśmy po prostu słabsi - nie krył rozczarowania trener Jadaru. Do końca drugiej partii radomianie byli cieniem dla świetnie grających zdobywców Pucharu Polski, których dominacja na parkiecie była kompletna. Set ostatecznie zakończył się ich zwycięstwem 25:16.
Trzecia partia to znów wyrównana gra, ale jedynie do pierwszej przerwy technicznej. W radomskiej drużynie na parkiecie pojawił się Adam Nowik zastępując Bartosza Gawryszewskiego. Doświadczony zawodnik zdołał przeprowadzić kilka skutecznych akcji, jednak to nie wystarczyło do powstrzymania rozpędzonych częstochowian. Na pierwszą przerwę techniczną drużyny schodził przy prowadzeniu gości 8:7. Od tej chwili podopieczni Panasa zaczęli skrupulatnie powiększać swoją przewagę. Po skutecznej akcji Krzysztofa Gierczyńskiego, na drugą przerwę goście schodzili prowadząc już 16:12. - Myślę, że Jadarowi zabrakło wiary w siebie w tej ostatniej partii. Gdy przegrywali już 0:2, przestali wierzyć w sukces - powiedział nam reprezentacyjny libero Piotr Gacek. Końcówka seta nie miała już całkowicie historii i zakończyła się ostatecznie zwycięstwem Akademików 25:20, którzy awansowali do półfinału PLS.
Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano Marcina Wikę, który tydzień temu został wybrany MVP Pucharu Polski. - Fajnie byłoby, jakbym dostał się do kadry Lozano - skwitował szczęśliwy zawodnik pytany przez dziennikarzy, czy znajdzie się w reprezentacji.