Marek Bobakowski: To już rok, jak Andrzeja Niemczyka nie ma wśród nas. Trenerze, tęsknię za...

Getty Images / Christian Fischer / Na zdjęciu: Andrzej Niemczyk
Getty Images / Christian Fischer / Na zdjęciu: Andrzej Niemczyk

Miałem to szczęście, że jednego z najwybitniejszych trenerów w historii poznałem lepiej niż większość moich kolegów-dziennikarzy. Choć nie tak dobrze, jakbym chciał. Zabrakło czasu. 2 czerwca 2016 roku nasza znajomość została brutalnie przerwana.

W tym artykule dowiesz się o:

Mija rok od śmierci Andrzeja Niemczyka. Trenera (bo tak go zawsze tytułowałem mimo że przeszliśmy na "Ty") znałem od wielu lat, ale dopiero w ostatnich miesiącach przed jego śmiercią nasze drogi mocno się zeszły. Pracowaliśmy nad autobiografią "Andrzej Niemczyk. Życiowy tie-break", potem jeździliśmy po całej Polsce, aby ją wypromować, zbliżyliśmy się naturalnie do siebie. Oczywiście nie śmiem twierdzić, że poznałem twórcę "Złotek" lepiej niż setki osób, z którymi również pracował, przyjaźnił się, w końcu wypił morze whisky. Ja zaledwie "musnąłem" jego duszy. Mimo to od roku czuję ogromną pustkę.

[b]

Trenerze, tęsknię za...[/b]

... wielogodzinnymi rozmowami (zarówno twarzą w twarz, jak i poprzez telefon), które zawsze zaczynały się od spraw sportowych lub związanych z naszą wspólną pracą nad biografią, a kończyły się na samochodach, polityce, sytuacji społecznej na świecie, a nawet stosunku do eutanazji.

... chrypliwym głosem, który doskonale pasował do nierzadko rubasznych dowcipów, którymi sypałeś jak z karabinu maszynowego.

... wspólnymi wizytami na targach książki oraz spotkaniami autorskimi. Byłem pod wrażeniem, z jaką uwagą traktujesz swojego rozmówcę, jak potrafisz przejąć się jego losem, z jakim wdziękiem i elegancją flirtujesz z młodymi dziewczynami, które czekały nierzadko po kilkadziesiąt minut w kolejce, aby otrzymać autograf, zrobić sobie zdjęcie.

... sytuacjami, gdy nie odbierałeś ode mnie telefonów. Bez jakiejkolwiek informacji potrafiłeś wyjechać na kilka dni do Berlina, wyłączyć komórkę, mimo że mieliśmy zaplanowane spotkania. Potem oddzwaniałeś i ze stoickim spokojem zaczynałeś od: "No co tam Marek?".

... twoją pasją do samochodów. Pamiętam, jak przez godzinę na parkingu jednego z krakowskich hoteli pokazywałeś mi swoją "perełkę", swoje BMW. Cieszyłeś się, że nie nudzisz mnie (bo tak było naprawdę!) opowieściami o tym, co odświeżyłeś, co wymalowałeś, i w jaki sposób wzmocniłeś swoje kilkunastoletnie "dziecko".

... kolejnymi pomysłami na promocję książki. Potrafiłeś zadzwonić o każdej porze dni i nocy, aby usłyszeć moją opinię czy powinieneś jeździć po meczach Orlen Ligi i promować autobiografię, czy nie. Rzucałeś przy tym tak niekonwencjonalnymi pomysłami, że miałem wrażenie, iż obcuję z "kreatywnym" z największych światowych agencji reklamowych.

... ciągłym narzekaniem na to, co dzieje się w kobiecej siatkówce. Częścią wspólną naszych wszystkich spotkań była twoja opinia o tym, jak zniszczono dorobek "Złotek".

... problemami, w które co rusz się pakowałeś, bo ufałeś ludziom bezgraniczne.

Tęsknię!

Komentarze (1)
avatar
Stercel
6.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
O Gołasiu szybko zapomniano. Cicho od lat.