Drugie spotkanie rozgrywane w piątek w Nowym Sadzie zapowiadało się bardzo dobrze. Po jednej stronie siatki stanęli gospodarze, który przed rokiem w Lidze Światowej okazali się najlepsi, a ich rywalami byli Amerykanie, brązowi medaliści olimpijscy.
Podopiecznych Nikoli Grbicia w Rio zabrakło, wygraną w "Światowce" odrobinę powetowali sobie brak kwalifikacji na igrzyska. Do obrony tytułu przystąpili w najmocniejszym składzie, przeciwnie do Amerykanów.
Już początek spotkania pokazał, że Serbowie dysponują nadal ogromnym potencjałem w zagrywce. To właśnie dzięki temu elementowi wyszli szybko na prowadzenie, a w efekcie wygrali premierową odsłonę.
W kolejnej partii zaczęły się mnożyć błędy gospodarzy. Wykorzystali to reprezentanci USA, szczególnie dobrze grał Daniel Mc Donnell i jego drużyna zdołała odskoczyć przeciwnikom. Serbski szkoleniowiec zmienił Drazena Luburicia i w jego miejsce pojawił się Aleksandar Atanasijevicia. Gra się wyrównała, ale końcówka należała do gości. Ci wykorzystali swoją szansę i wyrównali stan meczu.
Trzeci i czwarty set zapisali na konto Serbowie, grali naprawdę dobrze we wszystkich elementach. Kibice mogli oglądać widowiskowe akcje z obu stron, jednak inicjatywę cały czas mieli gospodarze.
Amerykanom brakowało kogoś takiego jak Matthew Anderson, jednak Carson Clark nie dysponuje takim potencjałem jak siatkarz Zenitu Kazań. Serbowie konsekwentnie realizowali taktykę narzuconą przez trenera i sięgnęli po komplet punktów.
Serbia - USA 3:1 (25:18, 23:25, 25:20, 25:21)
Serbia: Kovacević, Jovović, Ivović, Luburić, Lisinac, Podrascanin, Majstorović (libero) oraz Atanasijević, Krsmanović
USA: Sander, Christenson, McDonell, Clark, Defalco, Smith, E. Shoji (libero) oraz K. Shoji, Muagututia, Patch
ZOBACZ WIDEO: Już jutro finał LM. Tak wyglądają drużyny przed meczem