Maurice Torres i język migowy. Nowy gracz ZAKSY Kędzierzyn-Koźle opowiada o niezwykłej zdolności
Nowy atakujący ZAKSY Maurice Torres potrafi porozumiewać się językiem migowym. - Dużo osób utożsamia głuchotę z kalectwem, ale to błąd. Niesłyszący to grupa społeczna, mająca własny język, kulturę i zwyczaje - mówi nam.
Wiktor Gumiński, WP SportoweFakty: Kiedy zrozumiał pan, że życie pańskiej rodziny jest inne niż pozostałych?
Maurice Torres: Gdy zacząłem chodzić do szkoły i spędzać czas z innymi dziećmi. Musiałem wcielać się w rolę tłumacza pomiędzy rodzicami a nauczycielami. W przestrzeni publicznej pełnię ją od najmłodszych lat. Czyniłem to podczas zakupów, szkolnych wydarzeń, rozmów rodziców z trenerami czy w restauracjach. Gołym okiem było widać, że społeczeństwo jest nieuświadomione odnośnie realiów życia niesłyszących. Moja mama dla większości osób była pierwszą głuchą osobą, którą w życiu spotkali.
- Tak, zdarzają się cały czas. Za młodu rówieśnicy często bali się nawiązywać kontakt z niesłyszącymi. Wielokrotnie unikali kontaktu z moimi rodzicami, bo nie mieli pojęcia, jak się komunikować. Nie wiedzieli, czy głuchych w ogóle wypada prosić o pomoc. Dużo osób utożsamia głuchotę z kalectwem, ale to błąd. Niesłyszący to grupa społeczna, mająca własny język, kulturę i zwyczaje. Jedyna różnica między nią a pozostałymi obywatelami jest taka, że nie słyszą.
Często rozmawiał pan z rodzicami o realiach życia niesłyszących?
- Kiedy byłem młodzieńcem, to był główny temat naszych rozmów. Wyjaśniali mi różnice pomiędzy funkcjonowaniem naszej rodziny a pozostałych. Ta inność uczyniła nas jednak wyjątkowymi, ponieważ razem pokonaliśmy wszystkie przeciwności losu. Cały czas żyjemy ze sobą bardzo blisko.
Podobno szybciej potrafił pan komunikować się przy pomocy gestów niż słów.
- Taka już specyfika większości słyszących dzieci niesłyszących rodziców. W wieku pięciu miesięcy potrafią one pokazywać takie słowa jak "mama", "tata" czy "jeść". A do 3. roku życia już płynnie porozumiewają się na migi. Ja również przy pomocy rąk umiałem poprosić o jedzenie bądź mleko, zanim inni potrafili formułować słowa. Angielski był dopiero moim drugim językiem.
A jaki jest największy problem związany z językiem migowym?
- Dla mnie była nim niemożność rozmawiania z rodzicami przez telefon. Otrzymałem komórkę w bardzo młodym wieku. Dzięki temu mogłem przynajmniej podtrzymywać z nimi kontakt poprzez wiadomości tekstowe bądź e-maile. Obecnie, dzięki takim aplikacjom jak Skype czy FaceTime, komunikacja z mamą i tatą przychodzi mi już na szczęście dużo łatwiej.
Zachęca pan ludzi do nauki języka migowego?
- Zdecydowanie tak. To piękny język, ponieważ nie polega jedynie na wykonywaniu gestów rękami. W jego skład wchodzą także mowa ciała i mimika. Nie można wyrażać emocji głosem, więc o nastroju opowiada się za pomocą odpowiednich ruchów. Kto się ich nauczy, będzie w stanie nawiązać znajomość z wieloma wspaniałymi niesłyszącymi osobami.
Na kolejnej stronie przeczytacie o wpływie mamy na siatkarskie losy Maurice'a, jego występach dla dwóch reprezentacji narodowych i nadziejach związanych z grą w PlusLidze.