Jeffrey Menzel kandydatem na lidera Espadonu Szczecin. Już kiedyś poprowadził "kopciuszka" do historycznego sukcesu

Groźnym nie czynią go liczne tatuaże. Jego największą bronią jest potężny wyskok. Amerykański przyjmujący Jeffrey Menzel zasilił szeregi Espadonu Szczecin, by znacząco wzmocnić jego siłę rażenia.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Materiały prasowe / FIVB

- Pod względem przyjęcia, w poprzednim sezonie plasowaliśmy się w pierwszej "piątce" ligi. Mieliśmy natomiast problem z siłą ognia. Od gry lewoskrzydłowych zależało tak naprawdę, czy wygrywaliśmy mecze, czy nie. Dlatego szukaliśmy zdecydowanie ofensywnego zawodnika i myślę, że Jeffrey spełni nasze oczekiwania - mówi nam Michał Gogol, trener Espadonu, 12. drużyny ostatniego sezonu PlusLigi.

Szansa na odbudowę

Mierzący 199 centymetrów wzrostu Menzel u niejednego może budzić postrach samym wyglądem zewnętrznym. Nie dość, że odznacza się atletyczną sylwetką, to na dodatek jego ciało pokryte jest licznymi tatuażami. Otwarcie jednak zaznacza, że kultura tatuowania nadal bywa w dzisiejszych czasach błędnie interpretowana. Rysunki na ciele absolutnie nie czynią go niebezpiecznym.

- Tatuaże są powszechnie kojarzone z rzeczami negatywnymi: więzieniem czy przynależnością do gangów. Na szczęście w ostatnich latach ten stereotyp zaczyna zanikać, a tatuowanie zaczyna być postrzegane jako rodzaj sztuki, którą zawsze uwielbiałem dzięki mojej mamie. Niestety dla mojego portfela, w Polsce również jest wielu znanych i utalentowanych tatuażystów, których mam nadzieję spotkać - śmieje się Amerykanin.

Choć nie ukrywa, że tatuaże są jedną z jego obsesji, kibice Espadonu mogą być spokojni o jego należytą koncentrację na siatkówce. Po trzech ostatnich latach, spędzonych w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Jeffrey będzie chciał z całych sił udowodnić, że stać go również na znakomite występy w czołowej lidze europejskiej.

ZOBACZ WIDEO: Kamil Stoch pójdzie w ślady Adama Małysza? "Widziałbym go w tym sporcie" (VIDEO)

- Jeff był niedawno na drafcie w Korei. Zabrakło mu dwóch miejsc, by się załapać do tamtejszej ligi. Znalazł się na liście rezerwowych, ale podpisując z nami kontrakt zadeklarował, że z niej rezygnuje. Bardzo zależy mu na powrocie do poważnej siatkówki. W Espadonie będzie mieć ogromną szansę na odbudowanie się - dodaje Gogol.

Emocje jako paliwo

Już za czasów nauki w college'u Menzel pokazywał, że wyzwania mu niestraszne. W sezonie 2010/2011 dotarł z drużyną UC Santa Barbara, określaną przed startem rozgrywek "kopciuszkiem", do finału NCAA. Co więcej, był w niej absolutnie wiodącą postacią.

- Występowaliśmy w roli rzekomych chłopców do bicia. Ale to właśnie skazywanie naszego zespołu na pożarcie czyniło go tak niebezpiecznym. Walczyliśmy z całych sił, bo chcieliśmy zaprzeczyć głosom niedowiarków. Dlatego myślę, że będę dobrze pasować do Espadonu, ponieważ ekipa ze Szczecina również ma w PlusLidze coś do udowodnienia - wyjaśnia Menzel.

Przyjmujący ujawnia też, że na boisku lepiej nie zadzierać z nim słownie. Potęgowanie emocji pomaga mu bowiem wyzwalać z siebie dodatkową energię i podnosić poziom gry.

Czy Jeffrey Menzel zostanie liderem Espadonu Szczecin?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×