Do Final Four II Dywizji awans uzyskały Koreanki, Niemki, Polki i Czeszki. Biało-Czerwone w półfinale zagrają z Czeszkami, czyli gospodyniami turnieju.
W tym sezonie reprezentacyjnym podopieczne Jacka Nawrockiego już grały z tymi rywalkami. Pod koniec maja w Warszawie odbył się turniej kwalifikacyjny do mistrzostw świata 2018. Szansę na awans na mundial Polki straciły właśnie przez porażkę 2:3 z Czechami.
- Chcemy wziąć odwet za Warszawę. Wtedy przegrałyśmy, ale uważam, że to nie powinno się ponownie przytrafić. Jesteśmy lepszą drużyną od Czeszek i mam nadzieję, że w sobotę to udowodnimy. Czujemy motywację, ale nie gorącą głowę, tylko serducho do walki - podkreśliła Aleksandra Krzos.
Fazę grupową Polki zakończyły z bilansem 7 wygranych i 2 porażek, ulegając dwukrotnie Koreankom (1:3 oraz 0:3), czyli najtrudniejszym przeciwniczkom.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Kurek o mistrzach świata juniorów: Potrzebne im wsparcie i ciężka praca
- Nie uważam, żeby przeciwnicy w World Grand Prix byli słabi. Moim zdaniem to my zagrałyśmy dobrze, dlatego rywale schodzili z parkietu pokonani. Grałyśmy ostro w zagrywce, ambitnie w obronie. To przekładało się na korzystny wynik. A spotkania z Koreą? Zagrałyśmy je na przyzwoitym poziomie. Szkoda, bo na takiego rywala było to za mało. Azjatki w końcówkach grały lepiej, a nam brakowało trochę cierpliwości. Atakowałyśmy mocno, one podbijały i zdobywały punkty w kontrze. Wtedy trzeba zagryźć zęby i grać dalej, a nie się zniechęcać. Mam nadzieję, że pokonamy Czeszki w półfinale, a w finale spotkamy się z Koreą. Do trzech razy sztuka. Wierzę, że przy takim scenariuszu miałybyśmy szansę na zwycięstwo - powiedziała Krzos.
Przez dwa ostatnie lata nasze reprezentantki uzyskiwały awans do ścisłego finału II Dywizji World Grand Prix, który za każdym razem przegrywały. W roku 2015 w Lublinie poniosły porażkę z Holandią 0:3, a rok później z Dominikaną 2:3.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
i przestać filozofowac