Jacek Nawrocki: Spokojnie, to wszystko jest wciąż bardzo świeże

- Jestem bardzo wdzięczny dziewczynom, że podejmują tę walkę w kadrze, bo nadal jest ona daleka od bycia skazanym na zwycięstwa - mówi w wywiadzie dla portalu WP SportoweFakty trener reprezentacji Polski siatkarek, Jacek Nawrocki.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Jacek Nawrocki WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Jacek Nawrocki

Prowadzona przez niego kadra pokonała w finale II dywizji World Grand Prix Koreę Południową 3:0 i po czterech latach wygrała zmagania na zapleczu elity. To bardzo dobra informacja, która jednak nie zmienia faktu, że temat pt. "reprezentacja Polski kobiet" ma bardzo wiele wątków i należy do niego podejść ze spokojem.

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Miło było w końcu zobaczyć na twarzach naszych siatkarek uśmiechy po końcowym zwycięstwie w turnieju. Czy również pana zdaniem taki sukces był im potrzebny, by zrobić krok w przód?

Jacek Nawrocki: Mówiłem od początku sezonu, że granie w reprezentacji, w której ciężko coś wygrać, wiąże się z poświęceniem. W naszym kraju, gdzie wymagania są olbrzymie, a mało kto analizuje sytuację w żeńskiej siatkówce, siłę na pozycjach czy jakie siatkarki grają w drużynie. Taki dzień sprawia, że dziewczyny mogą spojrzeć bardziej pozytywnie na swoją pracę i dać trochę radości kibicom.

Czy to nie tak, że zespoły potraktowały turniej w Ostrawie trochę towarzysko ze względu na świadomość, że najprawdopodobniej po reformie FIVB i tak awansują do elity?

Taką postawę możemy ewentualnie przypisać chyba tylko reprezentacji Niemiec. Gdy byliśmy w Korei, po konferencji prasowej zauważyłem jaka presja towarzyszyła Koreankom, by wygrać World Grand Prix. To było niesamowite. Wszystko zostało temu podporządkowane. A my sami sobie narzuciliśmy presję wygrywania. Myślę, że dwa zespoły, którym najbardziej zależało na zwycięstwie, spotkały się w finale.

A reprezentacja Niemiec, która ma nawet nie być zespołem "pływającym", skończyła na trzeciej pozycji.

Być może gdzieś zgubiły koncentrację. W kuluarach rozmawialiśmy, że tak naprawdę nie wiemy, co się wydarzy. Może się okazać, że wiążące będą wyniki z tej edycji World Grand Prix. Tę świadomość mieli wszyscy trenerzy i wszystkie zespoły.

ZOBACZ WIDEO Anna Kiełbasińska wygrała z pechem. Mistrzyni jedzie do Londynu (WIDEO)

To także jest drużyna, w której dokonała się zmiana pokoleniowa.

W reprezentacji Niemiec jest kilka dziewczyn, które są młode, jak Geerties czy Poll, ale przy Brinker i Heike Beier wchodziły do tej reprezentacji. Teraz grają już trzeci sezon i można powiedzieć, że są ograne.

Podkreślał pan bardzo często, że ten zespół potrzebuje stabilizacji. Pracujecie bardziej nad stabilizacją wewnątrz szóstki na boisku czy całej kadry meczowej?

Najpierw trzeba ustawić tę grę wśród zawodniczek podstawowych. Od tego nie można odejść. My poszukiwaliśmy tego składu i chyba dalej jeszcze jesteśmy na etapie poszukiwania. Z pozytywnych rzeczy, na pewno system przyjęcia, który zastosowaliśmy u Agaty Witkowskiej i Martyny Grajber, które wzięły ciężar na siebie, zdał egzamin. To ustabilizowało ten element. Myślę, że radziły sobie dobrze, bez względu na to, kto grał obok. Z pozostałymi dziewczynami musimy dalej rozwijać to przyjęcie tak, aby mieć kilka siatkarek na dobrym poziomie przy odbiorze zagrywki.

Zmienił się też trochę potencjał ofensywny tej drużyny.

Od razu widać, że ta siła skoncentrowana była na pierwszym tempie, na nasze środkowe. Ale to wzięło się właśnie dzięki naszemu ustabilizowanemu przyjęciu. Agnieszka Kąkolewska i Zuzanna Efimienko trzymały może nawet odwrotnie, wbrew wszelkim zasadom tę dystrybucję piłek. One dostawały ich bardzo dużo. Na skrzydłach mieliśmy Grajber, Smarzek i Tomsia, która stara się wrócić do dobrej dyspozycji. Potrzebuje tej pewności siebie i o to walczymy.

Czy w seniorskiej kadrze siatkarek powinny już pojawiać się juniorki?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×