Prowadzona przez niego kadra pokonała w finale II dywizji World Grand Prix Koreę Południową 3:0 i po czterech latach wygrała zmagania na zapleczu elity. To bardzo dobra informacja, która jednak nie zmienia faktu, że temat pt. "reprezentacja Polski kobiet" ma bardzo wiele wątków i należy do niego podejść ze spokojem.
[b]
Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Miło było w końcu zobaczyć na twarzach naszych siatkarek uśmiechy po końcowym zwycięstwie w turnieju. Czy również pana zdaniem taki sukces był im potrzebny, by zrobić krok w przód?[/b]
Jacek Nawrocki: Mówiłem od początku sezonu, że granie w reprezentacji, w której ciężko coś wygrać, wiąże się z poświęceniem. W naszym kraju, gdzie wymagania są olbrzymie, a mało kto analizuje sytuację w żeńskiej siatkówce, siłę na pozycjach czy jakie siatkarki grają w drużynie. Taki dzień sprawia, że dziewczyny mogą spojrzeć bardziej pozytywnie na swoją pracę i dać trochę radości kibicom.
Czy to nie tak, że zespoły potraktowały turniej w Ostrawie trochę towarzysko ze względu na świadomość, że najprawdopodobniej po reformie FIVB i tak awansują do elity?
Taką postawę możemy ewentualnie przypisać chyba tylko reprezentacji Niemiec. Gdy byliśmy w Korei, po konferencji prasowej zauważyłem jaka presja towarzyszyła Koreankom, by wygrać World Grand Prix. To było niesamowite. Wszystko zostało temu podporządkowane. A my sami sobie narzuciliśmy presję wygrywania. Myślę, że dwa zespoły, którym najbardziej zależało na zwycięstwie, spotkały się w finale.
A reprezentacja Niemiec, która ma nawet nie być zespołem "pływającym", skończyła na trzeciej pozycji.
Być może gdzieś zgubiły koncentrację. W kuluarach rozmawialiśmy, że tak naprawdę nie wiemy, co się wydarzy. Może się okazać, że wiążące będą wyniki z tej edycji World Grand Prix. Tę świadomość mieli wszyscy trenerzy i wszystkie zespoły.
ZOBACZ WIDEO Anna Kiełbasińska wygrała z pechem. Mistrzyni jedzie do Londynu (WIDEO)
To także jest drużyna, w której dokonała się zmiana pokoleniowa.
W reprezentacji Niemiec jest kilka dziewczyn, które są młode, jak Geerties czy Poll, ale przy Brinker i Heike Beier wchodziły do tej reprezentacji. Teraz grają już trzeci sezon i można powiedzieć, że są ograne.
Podkreślał pan bardzo często, że ten zespół potrzebuje stabilizacji. Pracujecie bardziej nad stabilizacją wewnątrz szóstki na boisku czy całej kadry meczowej?
Najpierw trzeba ustawić tę grę wśród zawodniczek podstawowych. Od tego nie można odejść. My poszukiwaliśmy tego składu i chyba dalej jeszcze jesteśmy na etapie poszukiwania. Z pozytywnych rzeczy, na pewno system przyjęcia, który zastosowaliśmy u Agaty Witkowskiej i Martyny Grajber, które wzięły ciężar na siebie, zdał egzamin. To ustabilizowało ten element. Myślę, że radziły sobie dobrze, bez względu na to, kto grał obok. Z pozostałymi dziewczynami musimy dalej rozwijać to przyjęcie tak, aby mieć kilka siatkarek na dobrym poziomie przy odbiorze zagrywki.
Zmienił się też trochę potencjał ofensywny tej drużyny.
Od razu widać, że ta siła skoncentrowana była na pierwszym tempie, na nasze środkowe. Ale to wzięło się właśnie dzięki naszemu ustabilizowanemu przyjęciu. Agnieszka Kąkolewska i Zuzanna Efimienko trzymały może nawet odwrotnie, wbrew wszelkim zasadom tę dystrybucję piłek. One dostawały ich bardzo dużo. Na skrzydłach mieliśmy Grajber, Smarzek i Tomsia, która stara się wrócić do dobrej dyspozycji. Potrzebuje tej pewności siebie i o to walczymy.[nextpage]Z dobrej strony pokazało się też kilka nominalnych rezerwowych, jak choćby Monika Bociek czy Patrycja Polak.
To wszystko pomaga zrobić krok w kierunku stabilizacji, nie tylko w szóstce. Do tego, żeby być bardzo spokojnym, jest jednak bardzo, bardzo daleko. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim dziewczynom, że podejmują tę walkę w kadrze, bo nadal jest ona daleka od bycia skazanym na zwycięstwa.
Sporo meczów w tym sezonie reprezentacyjnym macie już za sobą. Były spotkania towarzyskie, turniej w Montreux, ale też walka o punkty w eliminacjach do Mistrzostw Świata oraz w World Grand Prix. Rzadko jednak rotował pan składem. Kilka siatkarek grało zdecydowanie więcej od innych, nawet w meczach kontrolnych. Dlaczego?
Te wszystkie spotkania traktowaliśmy tak serio, jakbyśmy grali za każdym razem o zwycięstwo w oficjalnym meczu. Nie odchodziliśmy od tego. Jako sztab staraliśmy się złapać tę stabilizację, o której tak często mówię.
Klaudia Alagierska na boisku w ciągu paru ostatnich tygodni spędziła ledwie kilka minut.
Klaudia jest zawodniczką, która zdobywa doświadczenie w tej kadrze. Myślę, że będziemy mieli z niej dużo pociechy. Trzeba jednak na to spojrzeć trochę z innej perspektywy. Gdy zawodniczka się pojawia w zespole, wszyscy od razu chcieliby zobaczyć ją w akcji. W reprezentacji Brazylii na przykład taka Tandara czy Natalia musiały poczekać prawie dekadę, by stać się podstawowymi siatkarkami w swojej kadrze. Myślę, że Klaudia nie ma nam za złe, że tak mało ją wykorzystywaliśmy, bo dobrze pracuje i robi postępy. Wśród tych środkowych najmłodszego pokolenia wysuwa się na czoło.
A Roksana Brzóska?
Roksana pokazuje, że ten wybór był dobry. To też jest zawodniczka, która musi okrzepnąć. Tego czasu trzeba każdemu. I tak stawiamy na siatkarki, które dopiero zaczynały grać jako podstawowe na swoich pozycjach. To wszystko jest bardzo świeże, dlatego mówię o tej stabilizacji. Wiem, że wszyscy by chcieli, żeby to była już spełniona drużyna.
Nie ma pan przecież dużego wyboru, jeśli chodzi o kandydatki do kadry...
Nie ukrywam, że gdzieś ta dziura pokoleniowa nastąpiła i nie jest tajemnicą, że na niektórych pozycjach trudno jest znaleźć zawodniczki na wysokim poziomie odgrywające kluczowe rolę w swoich klubach. Tu raczej zastępuje się nasze zawodniczki siatkarkami zagranicznymi. Myślę tu nawet o czołowych klubach.
[b]
Ostatnio jednak pojawiło się światełko w tunelu. Zespół juniorek na Mistrzostwach Świata w Meksyku pokazał charakter.[/b]
Jest kilka dziewczyn, które pokazały się ze świetnej strony, ale mamy też kilka bardzo dobrych zawodniczek w kadetkach. Możemy tu nawet mówić o urodzaju na niektórych pozycjach. Jeśli te trzy pokoleniowe elementy zbiorą się w jedno, możemy mieć mocną reprezentację.
A tę obecną jak możemy nazwać?
Póki co traktujmy tę kadrę jako bastion walczący o utrzymanie dostatecznego poziomu grania, który nas zbliża do czołówki.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
Najpierw trzeba ustawić tę grę wśród zawodniczek podstawowych. Od tego nie można odejść. My poszukiwaliśmy tego składu i chyba dalej jeszcze jesteśmy na etapie poszukiwania."
.......... Jak na końcówkę 3 sezonu prowadzenia reprezentacji ta wypowiedź powinna zakończyć działalność JN jeśli chodzi nie tylko o prowadzenie repry ale wogle siatkówkę.
Jeśli dalej stwierdza, że w każdym meczu liczyła się wyłącznie wygrana...
to jaki to wszystko ma związek z BUDOWĄ perspektywicznej reprezentacji potrafiącej wygrywać z najlepszymi zespołami świata?
Ile siatkarek zostało podczas tego wgp poważnie sprawdzone?
Może wdług tego pana Pleśnierowicz czy Alagierska są za słabe żeby zgrać z Argentynkami? .. hmmm. jeśli tak to po co było je powoływać? Dziury w składzie jak były to dalej są - brak nam atakującej i rozgrywającej a na przyjęciu będzimy grali młotkową czyli Smarzek... układ np. Mędrzyk- Mucha jak widać nie wchodzi w grę ( o powrocie Grejman to już wogle nie ma co pisać/mówić itd. ) O tragicznym prowadzeniu zespołu podczas meczów nie ma chyba co wspominać, chociaż konsekwencje ( np. przegrany tb z Czeszkami) jak stracona szansa na udział w MŚ bardzo boli tylko kogo to obchodzi oprócz kibiców żeńskiej siatkówki?
Dziennikarzy - co niestety widac w tym wywiadzie - tez nic a nic... Czytaj całość