Memoriał Wagnera 2017: nierówny mecz Polaków. Francuzi wykorzystali każdą niedokładność i wygrali

Materiały prasowe / FIVB / Reprezentanci Polski skaczący do bloku
Materiały prasowe / FIVB / Reprezentanci Polski skaczący do bloku

Meczem z Francją reprezentanci Polski rozpoczęli ostatni etap przygotowań do nadchodzących mistrzostw Europy. Starcie było bardzo nierówne. Gra naszych reprezentantów falowała w każdym z setów. Ostatecznie ze zwycięstwa (3:2) cieszyli się goście.

Tuż przed rozpoczęciem pierwszego meczu dowiedzieliśmy się, że w spotkaniu na pewno nie zobaczymy Jakuba Popiwczaka, Łukasza Kaczmarka i Michała Kędzierskiego. Trener Ferdinando De Giorgi postanowił postawić na najbardziej doświadczonych graczy.

Francuzi do pojedynku podeszli na pełnym luzie, co widać było po ich spokojnych, czasem nieprecyzyjnych zagraniach w początkowej fazie seta. Biało-Czerwoni za to od początku się nie oszczędzali. Moce ataki Bartosza Kurka i Michała Kubiaka miały pokazać rywalom, że nasi gracze w Tauron Arenie czują się wyjątkowo dobrze (7:4).

Od Biało-Czerwonych emanowała siła, ale kiedy Les Bleus zrozumieli, że nasi zawodnicy poważnie traktują to spotkanie, zaczęli grać znacznie roztropniej. Na prawej stronie atakami po ciasnym skosie imponował Stephen Boyer. To jednak nie wystarczyło, by przełamać nasz zespół. Równie dobrze co Boyer spisywał się jego vis-a-vis Dawid Konarski. Dodatkowo w naszym zespole dobrze funkcjonowała obrona, więc wynik też był korzystny (16:11).

Przyjezdni starali się odrobić straty stawiając na coraz bardziej agresywne zagrania na siatce, ale ich próby częściej kończyły się stratami niż zdobyciem punktów. Dopiero w końcowej fazie seta udało im się złapać właściwy rytm, co spowodowało, że przewaga Polaków zmalała do dwóch punktu. Gospodarze w newralgicznym momencie nie dali się jednak ponieść nerwom i skutecznym blokiem zakończyli seta (25:21).

ZOBACZ WIDEO Lisek bał się, że znów zgubili mu tyczki. "Mówię: kurcze, znowu będzie afera w telewizji"

Początek drugiej partii zwiastował, że cały mecz będzie bardziej wyrównany niż pierwsza odsłona. Zespoły grały punkt za punkt, a główne role po obu stronach siatki grali atakujący (8:8).

W końcu zwycięzcom ostatniej Ligi Światowej udało się wyjść na dwupunktowe prowadzenie. Duża w tym zasługa Juliena Lyneela i Trevora Clevenota. Skuteczna zagrywka pozwoliła naszym rywalom jeszcze powiększyć przewagę. Widząc, ze dzieje się nie najlepiej, trener Ferdinando De Giorgi wprowadził na boisko Bartłomieja Lemańskiego(12:16).

Roszada nie wiele pomogła, choć trzeba przyznać, że po drugiej przerwie technicznej nasi zawodniczy zaczęli mozolnie odrabiać straty. Niestety proste błędy, takie jak dotknięcie siatki, niweczyły wszystkie wysiłki drużyny. Francuzi za to grali z dużą konsekwencją  i nie pozwolili Biało-czerwonym wydrzeć sobie zwycięstwa (16:25).

Po powrocie na boisko siatkarze znad Wisły wrócili do gry, którą pokazali w pierwszym secie. Ale tylko na chwilę. Początkowo goście mieli problem z dynamicznymi atakami Michała Kubiaka. Z czasem znaleźli jednak słaby punkt polskiego zespołu. Okazało się w nim przyjęcie.

Les Bleus dzięki serwisom doprowadzili do remisu. Później cierpliwie czekali aż nasi reprezentanci zaczną popełniać błędy. Taktyka okazała się skuteczna, bo gospodarze zaczęli dotykać siatki i mylić się w przyjęciu (16:20).

Polacy mieli problemy z wyprowadzeniem ataku, a Francuzi to wykorzystywali. Każda kolejna kontra napędzała ich grę. Pojedyncze skuteczne akcje nie były w stanie odwrócić losów spotkania. Przyjezdni z łatwością doprowadzili korzystny wynik do końca (20:25).

Wiedząc, że to ostatnia szansa na powalczenie o doprowadzenie do remisu, nasi reprezentanci wyszli na czwartego seta niezwykle zmotywowani. Ich waleczność w obronie przynosiła efekty. Szybko zbudowali przewagę (6:2). Do czasu pierwszej przerwy techniczne jeszcze powiększyli prowadzenie.

W przeciwieństwie do poprzednich odsłon, tym razem poziom gry Biało-czerwonych nie zaczął spadać po przerwie technicznej. Fabian Drzyzga częściej grał do Bartosza Kurka, a ten odpłacał się udanymi zagraniami z drugiej linii (16:10).

U Kurka wciąż jednak szwankowało przyjęcie. Przyjezdni często kierowali w jego stronę serwisy, czasem udawało się im go "ustrzelić". Ale zagrywki rywali nie były na tyle groźne, by polskiemu zespołowi przytrafił się przestój. Niebezpieczne dla naszego zespołu w końcówce okazały się za to kiwki Clevenota. W pewnym momencie przewaga stopniała do dwóch punktów, ale na szczęście przy piłce setowej zimną krew zachował Konarski (25:22).

Tie-breaka lepiej rozpoczęli goście. Skuteczny blok Kevin Le Roux uciszył wszystkich kibiców (0:3). Goście wykorzystywali każdą niedokładność naszego zespołu. Gdy wynik był bardzo niekorzystny trener De Giorgi za Kurka wprowadził Buszka. Po zmianie gra Biało-czerwonych zaczęła wyglądać lepiej. Dzięki serwisom Lemańskiego udało się doprowadzić do remisu (7:7). Od tego momentu set stał się niezwykle zacięty. O zwycięstwie zadecydowała zagrywka Lyneela, której nasi zawodnicy nie przyjęli (13:15).

Polska - Francja 2:3 (25:22, 16:25, 20:25, 25:22, 13:15)

Polska: Konarski, Kurek, Drzyzga, Kubiak, Wiśniewski, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Lemański, Muzaj, Buszek

Francja: Clevenot, Toniutti, Lyneel, Le Roux, Boyer, Le Goff, Grebennikov (libero)

Źródło artykułu: