Po wygranej Kubańczyków nad Meksykiem stało się jasne, że nawet wygrana za trzy punkty nie da Biało-Czerwonym awansu do strefy medalowej. Polscy siatkarze nie zamierzali jednak składać broni i traktować gospodarzy turnieju ulgowo. Tym bardziej, że do zajęcia trzeciego miejsca w grupie potrzebna była jakakolwiek zdobycz punktowa.
Apetyt na sukces mieli także Egipcjanie, którzy od początku prezentowali się bardzo ambitnie. Brakowało jednak skutecznego rozegrania ze strony Ahmeda Sabera Mohameda. Czytelne wystawy do skrzydeł nie sprawiały większych kłopotów naszym zawodnikom, którzy stawiali skuteczny blok. Gospodarze do głosu doszli dopiero przy stanie 4:7. Udane bloki w wykonaniu Abdelrahmana Seoudy'ego i ataki Hishama Ewaisa, pozwoliły Faraonom przejąć inicjatywę (8:7). Od tego momentu to nasi siatkarze zmuszeni byli gonić. I mimo że momentami czynili to skutecznie, ostatnie słowo należało do miejscowych.
Druga odsłona kompletnie została zdominowana przez Egipcjan. Gospodarze po serii dobrych zagrywek Aghmeda Galala prowadzili 5:2. W kolejnych akcjach różnica pomiędzy zespołami była jeszcze bardziej widoczna. W ataku w dalszym ciągu szalał Hisham Ewais, wspierany przez Ahmeda Bekheta, którego nie był w stanie zatrzymać nawet potrójny blok. Biało-Czerwoni nie byli w stanie odpowiedzieć, zawodzili bowiem Kamil Semeniuk i Konrad Formela. Nie pomogło nawet wejście na boisko Jana Firleja. Młody rozgrywający zakończył seta autowym serwisem.
W trzecim secie Polacy w końcu się przebudzili. W dużej mierze przyczyniła się do tego zmiana na rozegraniu - Marcina Komendę zastąpił od początku Jan Firlej. Dzięki temu ataki Biało-Czerwonych stały się bardziej dokładne i trudne do obrony dla rywali. Egipcjanie, którzy po pierwszych dwóch odsłonach wyraźnie się rozluźnili, tym razem musieli odrabiać straty. Sztuka ta przez dłuższy czas im się nie udała, bowiem z dobrze ustawionym blokiem w kluczowych momentach radził sobie Jakub Zwiech, bezlitośnie obijając ręce przeciwników. Dopiero w końcówce, miejscowi, niesieni dopingiem publiczności, doprowadzili do gry na przewagi, którą po kapitalnej bitwie rozstrzygnęli na swoją korzyść.
ZOBACZ WIDEO Tak Lewandowski zdobył gola. Zobacz skrót Bayern - Bayer [ELEVEN]
Porażki nie były w stanie złamać Polaków, którzy do końca walczyli o jak najkorzystniejszy wynik. Rywalom przypomnieli się Rafał Szymura i Konrad Formela. Do tego dobrze funkcjonował polski blok, dzięki czemu Biało-Czerwoni odskoczyli na trzy punkty (9:6). Niesieni dopingiem publiczności Egipcjanie, podobnie jak w poprzedniej partii, zdołali jednak odrobić straty dzięki skutecznej grze blokiem. Kolejny raz losy seta decydowały się więc w końcówce. Tym razem jednak miejscowi nie mieli powodów do zadowolenia.
Wydawało się, że uskrzydleni przełamaniem Biało-Czerwoni, w kolejnej odsłonie powinni pójść za ciosem. Tymczasem to Egipcjanie wyciągnęli wnioski z niepowodzenia. Aktywny w ataku był także mierzący 206 cm Abdelrahman Seoudy, na którego podopieczni Dariusza Daszkiewicza nie potrafili znaleźć recepty (11:8). Mimo to w końcówce udało się doprowadzić do remisu i gry na przewagi. Niestety, chwila dekoncentracji w decydującej akcji meczu, kosztowała naszych siatkarzy porażkę.
Polska - Egipt 1:4 (13:15, 7:15, 30:32, 15:13, 15:17)
Polska: Semeniuk, Formela, Komenda, Zwiech, Szymura, Kania, Czunkiewicz (libero) oraz Lipiński, Firlej, Depowski
Egipt: Bekhet, Seoudy, Omar, Mohamed, Seliman, Ewais, Noureldin (libero) oraz Ibrahim, Aly