ME 2017 w siatkówce. Robert Taht: Możemy pokonać Polskę!

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Robert Taht (nr 9)
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Robert Taht (nr 9)

Robert Taht o Polakach wie bardzo dużo. Głównie dzięki temu, że dwa lata temu do PlusLigi sprowadził go trener Gheorghe Cretu. W poniedziałek wraz całą reprezentacją Estonii spróbują pokonać Polaków na ME 2017.

Reprezentacja Estonii, choć nie wygrała jeszcze ani jednego spotkania w ME 2017, jest jednym z pozytywnych zaskoczeń imprezy. Po przegranym tie-breaku z Finlandią, dwa dni później mierzyła się z Serbią. Po znakomitym meczu na PGE Narodowym, ciężko było się spodziewać, by Estończycy mogli coś zdziałać.

Tymczasem nie tylko postawili mocny opór, ale wygrali jednego seta, drugiego... I wcale dużo nie brakowało, by postawili kropkę nad "i". - Daliśmy z siebie wszystko. Momentami jednak Serbowie zagrywali w taki sposób, że nie mogliśmy nic na to poradzić. Wyłączali nas czasem z ataku. To był ich klucz do zwycięstwa. Po raz drugi przegraliśmy 2:3, mimo że graliśmy naprawdę dobrze. Czas to zmienić przeciwko Polsce - powiedział Robert Taht. - W obu spotkaniach było dużo walki, wymian i obron. Powinniśmy jednak grać lepiej w piątym secie, wywierać presję i przejąć po prostu inicjatywę.

Sam przyjmujący wziął na swoje barki ciężar zdobywania punktów. Z Serbią spisał się wyśmienicie, zapisał na swoje konto 19 "oczek" (atak - 14, blok - 4, zagrywka - 1).

Estończycy zaprezentowali się zaskakująco dobrze, ale towarzyszy im (słuszny) niedosyt. - Niestety w ME 2017 liczą się zwycięstwa, a nie punkty. By awansować dalej, musimy wygrać z Polakami, bo wszystkie drużyny z naszej grupy mają już zwycięstwa na koncie. Musimy to po prostu zrobić, to nasze być albo nie być - podkreślił siatkarz.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Jakub Kochanowski: Walczymy o każdy punkt jak o piłkę meczową finału

[/color]

Robert Taht o Polakach wie bardzo dużo, do PlusLigi trafił w sezonie 2015/2016. Początkowo był rezerwowym i z kwadratu oglądał, jak radzą sobie Wojciech Włodarczyk i Keith Pupart. Kiedy w końcu dostał szansę, szybko zyskał uznanie w oczach trenera, ekspertów i kibiców.

W kolejnym roku wraz z Łukaszem Kaczmarkiem stanowił o sile Cuprum Lubin. Drugim dobrym znajomym w poniedziałkowym meczu będzie rozgrywający Grzegorz Łomacz. - Dobrze będzie znów spotkać się z nimi na boisku, choć tym razem będą po drugiej stronie siatki. Graliśmy ze sobą dwa sezony, będzie ciekawie. W PlusLidze jest bardzo wysoki poziom, więc gra tam pomogła mi poprawić swoje umiejętności, złapać więcej doświadczenia, co przekłada się na grę w reprezentacji. W Estonii liga jest znacznie słabsza, nie grają w niej żadne gwiazdy - wyjaśnił Taht.

Terminarz tegorocznych ME 2017 pomaga w pewnym stopniu Estończykom. - Rozegraliśmy dwa mecze pięciosetowe, więc zdecydowanie te dni przerwy pomiędzy meczami przydają się nam na odpoczynek - zapewnił przyjmujący.

Estończycy mogą też liczyć na wsparcie kibiców, którzy licznie pojawili się w Gdańsku. W poprzednich spotkaniach bardzo mocno wspierali zespół. - Nasi kibice są niesamowici, świetnie się bawią, wiedzą o co chodzi w siatkówce. Słyszeliście w hali Serbów? Ja nie. W ostatnim meczu może być ciekawie, bo będą też polscy kibice. Ciekawe kto będzie głośniejszy? - zastanawiał się.

Dużo będzie zależeć od postawy samego Roberta Tahta, ale także od jego kolegów. W potyczce z Serbią postawili aż 15 bloków punktowych, z czego sześć - Ardo Kreek, również znany z występów w PlusLidze. Problemem jest prawe skrzydło, Oliver Venno nie jest w najwyższej dyspozycji, ale nieźle radził sobie Renee Teppan.

Bez dwóch zdań liderem drużyny jest Taht, który mocno rozwinął się pod skrzydłami Cretu. - Robert jest zawodnikiem wzrostu Michała Kubiaka. Polak potrafi rywalizować z zawodnikami dużo wyższymi od siebie i pełnić bardzo ważną rolę we wszystkich drużynach, w których występuje. Dzieje się tak, ponieważ odznacza się mądrością w grze. Wiedząc, że nie jest w stanie atakować nad blokiem potrafi umiejętnie obijać ręce rywali. Robert musi jeszcze trochę popracować nad mentalnością i podejmowaniem stosownych decyzji - mówił szkoleniowiec.

W poniedziałek rozgrywana jest cała trzecia kolejka, we wszystkich czterech halach. Dotychczas w Ergo Arenie nie doszło jeszcze do takiej niespodzianki, jak na przykład w Katowicach, gdzie Francuzi przegrali z Belgami. - To daje nam nadzieję, że my też możemy pokonać Polskę! W tego rodzaju turnieju wszystko jest możliwe - zakończył Taht.

Komentarze (0)