Milionerzy w finale PlusLigi

Drużyny z Bełchatowa i Rzeszowa do finału doszły w zupełnie odmiennych stylach. O ile Skra nie miała praktycznie żadnych problemów z trzykrotnym pokonaniem Jastrzębia. O tyle Rzeszów strasznie męczył się w pojedynkach z Kędzierzynem. Żaden z półfinałów Rzeszów-Kędzierzyn nie zakończył się w trzech setach, w dwóch spotkaniach do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break.

Ewa Lazik
Ewa Lazik

Półfinałowe spotkania pomiędzy Bełchatowem i Jastrzębiem nie przyniosły tyle emocji co rywalizacją w drugiej parze play-off. Wyjątkiem może być tylko drugi mecz Skry z Jastrzębiem, w którym rażących błędów dopuścili się sędziowie. Ale emocji to było na tyle. Spotkania rzeszowian z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle to już tzw. "inna bajka". Każdy mecz był takim małym horrorem, w którym jeden lub dwa błędy własne decydowały o porażce. Bardzo dobrym przykładem na to był sobotni i jak się okazało ostatni półfinał. Kędzierzynianie prowadzili w piątym secie 7:10 i wygraną mieli na wyciągnięcie ręki. Niestety dla nich dwie źle przyjęte zagrywki i rewelacyjna końcówka w wykonaniu Resovii przekreśliła marzenia o finale.

W piątek i sobotę odbędą się pierwsze spotkania finałowe. Dla PGE Skry Bełchatów to już piąty finał z rzędu. Dla Resovii pierwszy od 34 lat. Jednak jest coś co łączy obydwie ekipy. Chodzi tu o budżet. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że w finale zmierzą się ze sobą dwa najbogatsze zespoły ekstraklasy siatkarzy. Obydwie drużyny mają również zapewniony udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów.

Kto zostanie Mistrzem Polski? O tym przekonamy się już niedługo. Na papierze dużo większe szanse ma Skra, z drugiej strony rzeszowianie już nie raz pokazali, że nie warto skazywać ich od razu na porażkę. Dla nich udział w finale jest już wielkim sukcesem, a jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×