Siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz przegrali na własnym parkiecie z ZAKSĄ 0:3. Mimo że ekipa znad Brdy w konfrontacji z zawodnikami prowadzonymi przez Andreę Gardiniego nie była faworytem, rozczarowanie w sztabie szkoleniowym ekipy znad Brdy było ogromne. Swoim podopiecznym mocnych sów nie szczędził zwłaszcza trener Jakub Bednaruk.
- Nie rozpatruję tego meczu pod kątem wyniku. Wiadomo, że ZAKSA jest zespołem dużo lepszym. Niedawno przejechali się po Jastrzębskim Węglu. Bez wątpienia jest to kandydat do zwycięstwa w PlusLidze. Uważam jednak, że w tym spotkaniu nie pokazaliśmy, iż gramy jak faceci. Wyszliśmy na to spotkanie zestresowani nie wiadomo czym. W takich meczach możemy tylko wygrać, a okazało się, ze przeciwnik nas złamał. Więcej charakteru czasami mają starzy ludzie - grzmiał po spotkaniu szkoleniowiec Łuczniczki.
- Nie wiem czemu momentami nie cieszyła nas jedna akcja, a tragedią było popełnienie błędu. Nasz poziom waleczności był na poziomie nie wiem jakim. Dzieci mają więcej charakteru niż ci zawodnicy. Jeżeli się dostaje po głowie, to leży się na ziemi, ale próbuje wstać. My dostaliśmy prztyczka w nos. To nie było tak, że rywal nas zlał. Trafili nas na jednym ustawieniu, a my się przeraziliśmy, bo po drugiej stronie wyszła ZAKSA - przyznał szkoleniowiec znad Brdy.
41-letni trener nie ukrywał, że jest szczególnie zawiedziony postawą zawodników w polu zagrywki. To właśnie ryzykowny serwis miał być kluczem do sukcesu w konfrontacji z mistrzami kraju. Okazał się jednak gwoździem do trumny drużyny z grodu nad Brdą.
- Mieliśmy ryzykować zagrywką, ale przy 110 km/h, a nie 70 km/h. Serwis był naszą jedyną szansą, ale jeżeli my psujemy 20 piłek w meczu przy takiej zagrywce? Ja nie mam problemu z tym, że ktoś wyjdzie, przyłoży z całej siły i walnie w siatkę czy aut. Taka jest męska siatkówka, ale jeżeli floatujemy czy plasujemy w aut, bo jesteśmy przerażeni tym, że z drugiej strony jest ZAKSA, a Benjamin Toniutti nas rozrzuca i ze środkowych robi wiatrak... Nie jesteśmy jedynym zespołem, z którym on tak gra. Połowę ekip rozrzuca, bo to jest topowy zawodnik. I co z tego?! Po tym meczu żaden z zawodników nie ma prawa iść do domu i powiedzieć sobie, że zrobił wszystko, co mógł! Żaden z nich! Żaden! - podkreślił wściekły Jakub Bednaruk.
ZOBACZ WIDEO Mistrz olimpijski, Mateusz Kusznierewicz rusza w rejs dookoła świata!