ZAKSA - Indykpol AZS: kędzierzynianie stracili punkt, ale wciąż są niepokonani

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała 3:2 Indykpol AZS Olsztyn w zaległym meczu 4. kolejki PlusLigi. Mistrzowie Polski po raz pierwszy w sezonie nie sięgnęli jednak po komplet punktów.

Olsztynianie podeszli do starcia z mistrzem Polski bez kompleksów. W pierwszym secie zupełnie nie dali zawodnikom ZAKSY rozwinąć skrzydeł. Do jej połowy obie ekipy toczyły zażartą walkę, ale później już zaczęła się uwidaczniać dominacja Indykpolu AZS.

Jego gracze dobrze spisywali się w bloku, w którym brylował Czech Jan Hadrava. W inauguracyjnej partii uzyskał tym elementem aż 4 punkty. Doskonale spisywał się też w swoim podstawowym obowiązku - ataku. Dzięki serii jego udanych zagrań w końcówce, ekipa z Olsztyna rozpoczęła mecz od wygranej 25:21.

W drugiej odsłonie kędzierzynianie postawili jej już jednak znacznie trudniejsze warunki. Sygnał do pobudki dał Maurice Torres, wydatnie pomagając w wypracowaniu pięciopunktowej zaliczki (11:6).

Choć później dwukrotnie przyjezdni zbliżali się na dystans jednego "oczka", za sprawą dobrej dyspozycji Hadravy i zagrywek Jakuba Kochanowskiego, mistrzowie Polski nie dali już sobie wyrwać zwycięstwa. Mieli bowiem w swoich szeregach niezawodnego w kluczowych momentach Sama Deroo. A ponadto w końcówce kapitalnie spisał się ich rezerwowy przyjmujący Rafał Szymura, pieczętując wygraną 25:19.

Po dziesięciominutowej przerwie znów jednak znacznie lepiej prezentowali się gracze Indykpolu AZS. Początkowe fragmenty trzeciej partii upłynęły pod znakiem pokazu indywidualnych umiejętności Daniela Plińskiego. Pozwolił on "odjechać" olsztynianom na 11:7.

W kolejnych minutach byliśmy świadkami popisu gry obronnej z obu stron. Trafienie piłką bezpośrednio w boisko było karkołomnym zadaniem, ale strata ZAKSY ciągle nie ulegała zmniejszeniu. Grą gości doskonale dyrygował bowiem Paweł Woicki, pod którego skrzydłami szalał Kochanowski. Olsztynianie okazali się oni już nie do zatrzymania i odebrali punkt kędzierzynianom, wygrywając 25:20.

Mylił się jednak ten, kto myślał, że przegranie dwóch setów na dobre zdeprymuje gospodarzy. Tak się nie stało, ponieważ już w pierwszych akcjach czwartego seta sprawy w swoje ręce wziął duet środkowych Łukasz Wiśniewski - Krzysztof Rejno. Obaj popisali się między innymi asami serwisowymi, dając swojej ekipie prowadzenie 11:7.

Tym razem przyjezdni nie byli już w stanie zniwelować tej straty. Gospodarze wraz z biegiem odsłony tylko powiększali swoją zaliczkę i ostatecznie zwyciężyli aż 25:17, doprowadzając do tie-breaka.

W nim już mistrzowie Polski pokazali swoją wyższość. Podobnie jak w końcówce drugiej partii, znakomicie spisywał się Szymura. To jego skuteczne ataki pozwoliły odskoczyć na 10:7, co było kluczem do końcowego sukcesu.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (21:25, 25:19, 20:25, 25:17, 15:9)

ZAKSA: Toniutti, Buszek, Wiśniewski, Torres, Deroo, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Szymura, Rejno, Jungiewicz, Semeniuk

Indykpol: Woicki, Rousseaux, Pliński, Hadrava, Andringa, Kochanowski, Żurek (libero) oraz Kańczok, Zniszczoł, Makowski, Scheerhoorn, Buchowski

MVP: Sam Deroo (ZAKSA)

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: polski siatkarz zaskoczył rywali w LM. "Szalony finisz!"

Komentarze (3)
avatar
Patryk Yudi
15.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Zaksa ciągle niepokonana", powoli zaczyna się robić przewaga jednego zespołu jak w piłce ręcznej VIVE i daleko daleko nikt. Szkoda, że na arenie międzynarodowej zaczynają się schody. Nie mamy Czytaj całość