Olsztynianie podeszli do starcia z mistrzem Polski bez kompleksów. W pierwszym secie zupełnie nie dali zawodnikom ZAKSY rozwinąć skrzydeł. Do jej połowy obie ekipy toczyły zażartą walkę, ale później już zaczęła się uwidaczniać dominacja Indykpolu AZS.
Jego gracze dobrze spisywali się w bloku, w którym brylował Czech Jan Hadrava. W inauguracyjnej partii uzyskał tym elementem aż 4 punkty. Doskonale spisywał się też w swoim podstawowym obowiązku - ataku. Dzięki serii jego udanych zagrań w końcówce, ekipa z Olsztyna rozpoczęła mecz od wygranej 25:21.
W drugiej odsłonie kędzierzynianie postawili jej już jednak znacznie trudniejsze warunki. Sygnał do pobudki dał Maurice Torres, wydatnie pomagając w wypracowaniu pięciopunktowej zaliczki (11:6).
Choć później dwukrotnie przyjezdni zbliżali się na dystans jednego "oczka", za sprawą dobrej dyspozycji Hadravy i zagrywek Jakuba Kochanowskiego, mistrzowie Polski nie dali już sobie wyrwać zwycięstwa. Mieli bowiem w swoich szeregach niezawodnego w kluczowych momentach Sama Deroo. A ponadto w końcówce kapitalnie spisał się ich rezerwowy przyjmujący Rafał Szymura, pieczętując wygraną 25:19.
Po dziesięciominutowej przerwie znów jednak znacznie lepiej prezentowali się gracze Indykpolu AZS. Początkowe fragmenty trzeciej partii upłynęły pod znakiem pokazu indywidualnych umiejętności Daniela Plińskiego. Pozwolił on "odjechać" olsztynianom na 11:7.
W kolejnych minutach byliśmy świadkami popisu gry obronnej z obu stron. Trafienie piłką bezpośrednio w boisko było karkołomnym zadaniem, ale strata ZAKSY ciągle nie ulegała zmniejszeniu. Grą gości doskonale dyrygował bowiem Paweł Woicki, pod którego skrzydłami szalał Kochanowski. Olsztynianie okazali się oni już nie do zatrzymania i odebrali punkt kędzierzynianom, wygrywając 25:20.
Mylił się jednak ten, kto myślał, że przegranie dwóch setów na dobre zdeprymuje gospodarzy. Tak się nie stało, ponieważ już w pierwszych akcjach czwartego seta sprawy w swoje ręce wziął duet środkowych Łukasz Wiśniewski - Krzysztof Rejno. Obaj popisali się między innymi asami serwisowymi, dając swojej ekipie prowadzenie 11:7.
Tym razem przyjezdni nie byli już w stanie zniwelować tej straty. Gospodarze wraz z biegiem odsłony tylko powiększali swoją zaliczkę i ostatecznie zwyciężyli aż 25:17, doprowadzając do tie-breaka.
W nim już mistrzowie Polski pokazali swoją wyższość. Podobnie jak w końcówce drugiej partii, znakomicie spisywał się Szymura. To jego skuteczne ataki pozwoliły odskoczyć na 10:7, co było kluczem do końcowego sukcesu.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Indykpol AZS Olsztyn 3:2 (21:25, 25:19, 20:25, 25:17, 15:9)
ZAKSA: Toniutti, Buszek, Wiśniewski, Torres, Deroo, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Szymura, Rejno, Jungiewicz, Semeniuk
Indykpol: Woicki, Rousseaux, Pliński, Hadrava, Andringa, Kochanowski, Żurek (libero) oraz Kańczok, Zniszczoł, Makowski, Scheerhoorn, Buchowski
MVP: Sam Deroo (ZAKSA)
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: polski siatkarz zaskoczył rywali w LM. "Szalony finisz!"
Nie rozumiem jednego tematu, w swoich zespołach Kaczmarek - gra jak szalony, Śliwka co da zmianę jest na wagę złota a w Resovi na ławce...Bartman za granicą nie do zatrzymania, można tak dalej wymieniać...w reprezentacji żaden z nich nie miał okazji się pokazać.
Mamy utalentowaną młodzieżówkę, może czas najwyższy poświęcić im trochę czasu, wyniki nieważne z jakim trenerem - tymi samymi zawodnikami się nie zrobią. Jak uważacie? Skąd się bierze ta "niechęć" PZPS-u i trenerów do radykalnego odmłodzenia reprezentacji, skoro i tak nie ma wyników.... Czytaj całość