Z pewnością nie takiego wyniku spotkania spodziewali się kibice zgromadzeni w rzeszowskim Podpromiu. W meczu rozgrywanym w ramach zaległej 5. kolejki PlusLigi, Asseco Resovia musiała przełknąć gorycz porażki. Podopieczni Roberta Serniottiego przegrali w pięciosetowym boju z drużyną Aluron Virtu Warta.
- Przed meczem wiedzieliśmy, że to będzie trudne spotkanie. Zespół z Zawiercia prezentował w ostatnich pojedynkach dobrą grę i spodziewaliśmy się, że nie będzie łatwo. Nie udało się wygrać, jednak nie zwieszamy głów. W sobotę już kolejny mecz, także jedziemy walczyć o punkty - przyznał Dominik Depowski.
Pierwsza odsłona należała do zawiercian. Zdeterminowani gospodarze wygrali dwie kolejne partie, jednak ekipa Emanuela Zaniniego zdołała doprowadzić do tie-breaka. Ostatecznie dwa "oczka" powędrowały na konto przyjezdnych. - Wydawało się, że doprowadzimy ten mecz do końca na naszą korzyść, że wygramy za trzy punkty. Wpadło nam kilka prostych piłek, przeciwnik nas dogonił i po chwili odskoczył. Zrobiło się nerwowo, nie mogliśmy sobie poradzić z pierwszą akcją - podkreślił siatkarz.
Po ostatnich kolejkach, wydawać by się mogło, że rzeszowski kolektyw ustabilizował swoją falującą formę. - Można powiedzieć, że pierwszego seta "lekko przespaliśmy". Później nasza gra wyglądała już coraz lepiej, obudziliśmy się i wygraliśmy dwie kolejne partie. Do połowy czwartego seta szliśmy punkt za punkt, ale wpadło tych kilka prostych piłek i może to było takim kluczowym momentem. Przeciwnik się nakręcił i doprowadził ten mecz do zwycięstwa - mówił zawodnik Asseco Resovii.
Kolejnym rywalem ekipy z Rzeszowa będzie Łuczniczka Bydgoszcz.- Mamy dwa dni, nie wiem czy możemy coś więcej wypracować. Jedziemy po trzy punkty, bo musimy uzbierać ich więcej. Na pewno będzie to też trudny mecz, bo w tam niełatwo się gra, ale będziemy walczyć - zakończył Dominik Depowski.
ZOBACZ WIDEO: Lekarz sugerował Gollobowi zakończenie kariery. "To był pierwszy dzwonek, powinienem był zareagować"