Piątek w PlusLidze: cel Indykpolu na postoju. Skra potrzebuje pocieszenia

W piątek dojdzie do trzech pojedynków w PlusLidze. Indykpol AZS Olsztyn podejmie GKS Katowice, który nie zapunktował od 4 listopada. PGE Skra Bełchatów chce pocieszyć się zwycięstwem po czterech porażkach 0:3 z rzędu.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
PGE Skra Bełchatów WP SportoweFakty / PGE Skra Bełchatów
Najłatwiej trafić w cel, który nie porusza się. GKS Katowice stoi w miejscu od 4 listopada. Żaden klub w PlusLidze nie ma dłuższego pasma porażek niż sześć drużyny Piotra Gruszki. Okolicznością łagodzącą jest fakt, że grała w tym okresie z medalistami mistrzostw Polski, uczestnikami europejskich pucharów, ale nawet przy tak trudnym zestawie przeciwników, GKS Katowice powinien postarać się o lepszy bilans niż 2:18 w setach. Indykpol AZS Olsztyn czeka na przyjazd zespołu rozbitego.

Olsztynianie walczą o miejsce w szóstce na półmetku sezonu zasadniczego. Pod kreskę spadli w poprzedniej kolejce wskutek porażki 1:3 z ONICO Warszawa. Aby ponownie przesunąć się w górę Indykpol AZS powinien ustabilizować ostatnio nierówną formę. Najbliższe zadanie to potwierdzenie patentu na GKS Katowice. W poprzednim sezonie pokonał beniaminka dwukrotnie 3:0. W pięciu z sześciu setów nie wpuścił podopiecznych Gruszki poza granicę 20 punktów.

- Nie jest to łatwy moment, zarówno dla klubu jak i dla mnie, ale i z takimi trzeba się zderzać - mówi Piotr Gruszka, trener katowiczan. - Będę walczył o ten zespół, bo chłopaki mają potencjał, tylko muszą uwierzyć w jakość całej grupy. W trudnych chwilach jedynym wyjściem jest to, by czuć wsparcie kolegi z boku. A my to zagubiliśmy i ciężko było grać z kimkolwiek w takiej sytuacji.

Nie jest czymś przyjemnym przegrać cztery mecze 0:3, nawet jeżeli po drugiej stronie siatki stają zawodnicy Zenitu Kazań, Cucine Lube Civitanova, Sady Cruizero i Lokomotiwu Nowosybirsk. PGE Skra Bełchatów potrzebuje po tych ciosach pocieszenia. W PlusLidze jest niepokonana we własnej hali. W dziewięciu kolejkach przegrała tylko seta. W jaskini lwa pojawi się w piątek BBTS Bielsko-Biała, przedostatnia drużyna w tabeli, która w historii spotkań z bełchatowianami nie ugrała jeszcze choćby punktu.

- Szanujemy przeciwnika, ale chcemy z nim wygrać, szczególnie, że wrócił z Rosji i sam prosił o skrócenie swojego odpoczynku. Świadczy to o tym, że czuje się bardzo pewnie i chce z nami wygrać z marszu. W związku z tym jesteśmy jeszcze bardziej zmotywowani, żeby te plany pokrzyżować. Jedziemy do Bełchatowa i traktujemy ten mecz jak każdy inny - cytuje szkoleniowca Pawła Gradowskiego, strona bielskiego klubu.

BBTS Bielsko-Biała marzy, żeby w sezonie zasadniczym dopaść Cerrad Czarnych Radom i Łuczniczkę Bydgoszcz, które to kluby mają niewielką przewagę nad strefą spadkową. W piątek zmierzą się w bezpośrednim pojedynku i minimum jeden z nich zapunktuje. Łuczniczka spróbuje zwyciężyć po raz pierwszy od 12 listopada. Zarazem przerwać impas w konfrontacjach z radomianami, który trwa od lutego 2015 roku.

Trenerzy obu drużyn dostają gęsiej skórki, kiedy słyszą słowo "kontuzja". Problemy zdrowotne nękają ich podopiecznych. Stopniowo poprawia się sytuacja w Radomiu. Do treningów wrócili Kamil Kwasowski oraz Dejan Vincić, więc Robert Prygiel będzie mieć większe pole manewru w meczu z bydgoszczanami.

Piątkowe mecze 14. kolejki PlusLigi (22.12):

18:00, Indykpol AZS Olsztyn - GKS Katowice
18:00, PGE Skra Bełchatów - BBTS Bielsko-Biała
18:00, Cerrad Czarni Radom - Łuczniczka Bydgoszcz

ZOBACZ WIDEO: Polskie sztafety zachwyciły. "To nasza specjalność"
Czy Indykpol AZS Olsztyn wygra we własnej hali z GKS-em Katowice?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×