W meczu czternastej kolejki PlusLigi Łuczniczka doznała dwunastej porażki w bieżącym sezonie, przegrywając z Cerradem Czarnymi Radom 1:3. Po premierowej, wygranej (25:23) przez zespół z Bydgoszczy odsłonie, pachniało niespodzianką. - Pierwszy set był bardzo wyrównany, wydawać by się mogło, że napędzi nas do gry w kolejnych partiach, ale raz, że poprawa gry radomian, a dwa nasze błędy, które dołożyliśmy w sytuacjach trudnych i mniej trudnych, skumulowały się i przełożyły na serie punktów Czarnych, później trudno było "gonić" wynik - skomentował Adam Kowalski.
W składzie gości na to spotkanie znalazł się, kontuzjowany niedawno, Henrique Batagim, lecz nawet na moment nie pojawił się na parkiecie. Zabrakło znów Piotra Sieńko. Łuczniczka wciąż musi radzić sobie osłabiona. - Mając pełną czternastkę zawodników zdrowych, inaczej się trenuje, inaczej można poprowadzić mecz, zmienić siatkarzy w razie słabszej gry. My tego luksusu na razie nie mamy, musimy walczyć tym, co mamy. Sytuacja jest gorąca. Święta będą więc dobrym czasem, aby odpocząć, zresetować głowy. Gramy dopiero po nowym roku, więc mam nadzieję, że z nową energią rozpoczniemy rundę rewanżową i poprawimy pozycję w tabeli - podkreślił libero.
Sympatycy zespołu znad Brdy zadają sobie pytanie, kiedy można spodziewać się powrotu do pełnej sprawności wszystkich swoich pupili. - Brazylijski przyjmujący już od pewnego czasu trenuje, niedługo powinien zacząć grać, przynajmniej taką mamy nadzieję. Ciężko powiedzieć, jak to będzie z naszym drugim rozgrywającym [Sieńko-przyp. P.D.], ponieważ musi być w pełni sprawny fizycznie oraz gotowy do gry na sto procent, bo jednak braki w treningu na pewno wyjdą. Musimy sobie radzić, nawet gdy brakuje pewnych ogniw - zaznaczył Kowalski.
23-latek ponownie powrócił do Hali MOSiR-u w Radomiu. W latach 2013-2016 bronił przecież barw Czarnych. Choć od jego odejścia z Wojskowych minęło półtora roku, zawodnik zapewnił, że każdemu występowi w doskonale znanym obiekcie towarzyszy dodatkowy dreszczyk emocji. - Jest duży sentyment, ponieważ przez trzy lata przeżyłem tutaj mnóstwo pięknych chwil i na pewno jest olbrzymia chęć pokazania się z dobrej strony. Nie ukrywam jednak, że bardzo trudno gra się w roli gościa. Jest duża presja ze strony kibiców, panuje gorąca atmosfera, która gospodarzy napędza, a przegrywających może podłamać - nie ukrywał.
ZOBACZ WIDEO: Wilfredo Leon już chce mówić po polsku. "Wywiadem w naszym języku zaskoczył wszystkich"