Pierwsze dwie partie mistrzynie Polski przegrały do 20 i 18. Chemiczki miały nieco kłopotów z przyjęciem zagrywki, a także skończeniem akcji po swojej stronie.
- Mecz się źle dla nas zaczął. Podeszliśmy nerwowo do początku. Pierwszy raz graliśmy przy takiej publiczności. Dziewczyny miały prawo być zdenerwowane. Później jednak opanowaliśmy te emocje, graliśmy walecznie w bloku i obronie. Po drugim secie mało kto wierzył, że Chemik może wywieźć z Łodzi jakikolwiek punkt. To bardzo ważne zwycięstwo na trudnym terenie przed Ligą Mistrzyń, dlatego tym bardziej się cieszę - opowiadał szkoleniowiec Chemika, Jakub Głuszak.
- Pierwsze dwa sety do 16. czy 18. punktu grałyśmy na równi, później nasze błędy sprawiły, że przegrywałyśmy końcówki. Gdy wygrałyśmy trzeciego seta, przypomniałyśmy sobie o pewnej znanej prawdzie siatkarskiej. Dziesięciominutowa przerwa chyba właśnie działa tak na zespół, który prowadzi. Myślę, że trochę odżyłyśmy po trzecim secie, zaczęłyśmy punktować, grać lepiej zagrywką i popełniać mniej błędów - tak spotkanie oceniła Aleksandra Krzos, libero zespołu z Pomorza Zachodniego
Właśnie po dziesięciu minutach przerwy Chemik Police wyszedł na plac gry odmieniony. Pojawiły się na boisku Malwina Smarzek, a także Straszimira Simeonowa, które pomogły "rozruszać" atak, a wspominana Aleksandra Krzos podbijała wręcz niemożliwe do obrony piłki.
ZOBACZ WIDEO Jaki był 2017 rok dla polskiej siatkówki? Łukasz Kadziewicz: Nie był najlepszy, świadczą o tym wyniki
- Na bieżąco dostajemy informację z boku. Ale to wszystko jest w pośpiechu. Podczas 10 minut przerwy mamy chwilę ciszy na kontakt ze sztabem. Myślę, że to w spokoju lepiej do nas dotarło - powiedziała zawodniczka.
- Po drugim secie padło sporo cierpkich i mocnych słów. Ola może w przyjęciu nie grała najlepiej, ale w obronie świetnie się prezentowała przez całe spotkanie. Po jej niewiarygodnych obronach wyprowadzaliśmy kontrataki. Na tym miał ten mecz polegać - grać bardzo dobrze blokiem i obroną, a potem nastawić się na grę w kontrze. Funkcjonować zaczęło dopiero od trzeciego seta, tak jak miało od początku po kilku zmianach. Cała drużyna zostawiła serce na boisku i zasłużyła na zwycięstwo. Jestem z niej dumny - podsumował Głuszak.
Czy mistrzyniom Polski zajrzał w oczy strach, gdy przegrywały 0:2? - Strach? Nie, raczej złość sportowa, że przyjechałysmy, treningi dobrze wyglądały, zdążyłysmy wypocząć, potrenować technicznie i taktycznie, a w pierwszych dwóch setach nic nam nie wychodziło - zakończyła Krzos.
W następnej kolejce Chemik podejmie wicemistrza kraju, Grot Budowlanych Łódź. Wcześniej jednak, bo już w środę wieczorem podopieczne Jakuba Głuszaka zmierzą się w Lidze Mistrzyń z Dynamem Kazań.