Siedzenie przy komputerze i klepanie kodów? Największy mit o siatkarskich scoutach

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: scout podczas meczu siatkówki
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: scout podczas meczu siatkówki

Scouci w swojej pracy muszą mieć nie tylko dobrą organizację, ale także świadomość, że w pewnym momencie wpadną w monotonię. - Dwa razy w roku przychodzi zmęczenie - podkreślił Przemysław Kawka, pracujący w Chemiku Police.

Pierwszym programem statystycznym, który został stworzony dla potrzeb klubów siatkarskich, był Q-Volley. Jego współtwórcą był nieżyjący już trener Krzysztof Kowalczyk. Polski pomysł został jednak zastąpiony włoskim produktem - Data Volley.

- Prawdziwy boom w statystyce w Polsce zapoczątkowała PGE Skra Bełchatów, mając pierwszego scouta w lidze. Inne zespoły zauważyły, że dzięki temu drużyna zaczęła radzić sobie lepiej, więc poszły tym samym torem - powiedział Kamil Kwieciński, statystyk Enei PTPS-u Piła. Mowa o Nicoli Vettorim, pracującym w kadrze Raula Lozano, która wywalczyła srebro na mistrzostwach świata w 2006 roku. Potem zakontraktowano go w Bełchatowie i tak się wszystko zaczęło.

Dziś nie ma już klubów, które nie zatrudniałyby nikogo na to stanowisko. A chętnych nie brakuje, bo to praca, która - jak wszyscy zgodnie podkreślają - jest pasją.

- Mam z tego frajdę: z analizowania, gdzie piłka zostanie rozegrana, zaatakowana. To poniekąd wyzwanie, trzeba nad tym spędzić trochę czasu. Nasza praca może jest trochę nudna i żmudna, siedzimy przed komputerem i klepiemy w klawisze kody, większa część pracy może wydawać się nudna, ale samo analizowanie jest już bardzo ciekawe - wyjaśnił Mateusz Nykiel, statystyk Indykpolu AZS-u Olsztyn.

Jak w każdym zajęciu, łatwo można znaleźć wady i zalety. - Plusy są takie, że można dobrze poznać ten świat od środka. Wcześniej byłem kibicem, nie wiedziałem, jak to wszystko wygląda. To moja pasja, więc jest to praca moich marzeń. Minusem na pewno jest to, że trzeba być bardzo mobilnym. Teraz pracuję w danym miejscu, a za pół roku mogę być już w innym. Czasami wkrada się monotonia, kiedy robi się około 200 meczów na sezon, to pod koniec można wpaść w lekki szał. Czerpię jednak większą radość z analizy niż z mechanicznego robienia spotkań - dodał Kwieciński.

Podobnego zdania jest Przemysław Kawka z Chemika Police. - To mój ósmy sezon, dwa razy w roku przychodzi zmęczenie. Interesuje mnie to, więc po części nie traktuję tego, jako pracy. Z przyjemnością oglądam mecze i analizuję, co nowego zespół wymyślił, co potrafi zagrać, jak dana zawodniczka technicznie rozwiązuje problemy na boisku. Naprawdę można z tego wyciągnąć wiele wniosków - zapewnił. - Pisanie to automatyzm, każdy może się nauczyć konkretnych ruchów i potem dokładać do nich kolejne. Ważną cechą statystyka jest to, że osoba pisząca musi mieć kontakt z siatkówką, musi rozumieć ten sport, analizować. Gdyby wzięto mnie do koszykówki, to robiłbym to tak, jakby komputer kazał, a nie tak, jak wymagałby tego ten sport - dodał.

ZOBACZ WIDEO Zamiana ról na konferencji Vitala Heynena. Selekcjoner odpytywał dziennikarzy

Scouting nie jest jednak dla każdego, wymaga cierpliwości i bycia gotowym na to, że nie jest to praca pięć dni w tygodniu po osiem godzin dziennie. - Miałem kilka osób w swoim życiu, które chciały poznać to zajęcie, nauczyć się, zobaczyć, jak praca wygląda od środka. Od samego początku zaczynam prosto z mostu - uprzedzam: jeśli po 2 godzinach będzie cię to interesowało, to i tak musisz się przyzwyczaić, że przez następne 2000 godzin będziesz robił dokładnie to samo, żeby wejść na jakikolwiek poziom - wyjaśnił Robert Kaźmierczak, scout PGE Skry Bełchatów.

- Każdy z nas powtarza, że jeśli chcesz być dokładny, wyciągnąć jakieś wnioski, to każda praca pochłania dużo czasu, a ta szczególnie. Do tego trzeba się przyzwyczaić, że niekoniecznie wszyscy widzą, jaką pracę my wykonujemy, ale najważniejsze, żeby zespół i trener byli zadowoleni. Nawet jeżeli popełniam błędy, to i tak daję z siebie 100 procent. Tak samo, jak wymagamy tego od zawodników na boisku, powinniśmy wymagać tego od siebie, pracując przy komputerze - dodał.

Sama praca jest czasochłonna, ale brak czasu bywa największym wrogiem. Szczególnie dotyczy to ekip, które grają na kilku frontach. - Największe trudności pojawiają się wtedy, gdy gra się co trzy dni i jest mało czasu na analizowanie. Oczywiście każdy klub, zespół i trener ma swój plan działania i musi mu przygotować dane, analizę każdej zawodniczki, zespołu, rozbić to na czynniki pierwsze - podkreślił Przemysław Kawka. - Kiedy odstęp pomiędzy meczami wynosi siedem dni, to 75 proc. czasu spędzamy robiąc mecze przeciwnika, a końcowa faza 3-4 ostatnich dni, to analizowanie, przygotowywanie game planów, kartek, żeby wszystko było dopracowane w najmniejszym szczególe - przedstawił swoją perspektywę Mateusz Nykiel.

- W tej pracy najważniejsze jest organizowanie sobie czasu. Pod tym względem jestem dokładny. Nie lubię czegoś robić nagle, spontanicznie. Wolę sobie wszystko zaplanować i być przygotowanym wcześniej. Przykładowo: w niedzielę graliśmy mecz, a ja już tydzień wcześniej w niedzielę miałem zrobione wszystkie spotkania rywala. Czas trochę goni, kiedy my kończymy jeden mecz, to na kolejnym treningu sztab musi dostać już ostatnie spotkania kolejnego przeciwnika, by mógł wykonać dobrze swoją pracę - wyjaśnił scout Indykpolu AZS-u.

Okazuje się, że statystyk potrzebuje przede wszystkim samodyscypliny i dobrej organizacji. - W każdym tygodniu odbywa się minimum osiem meczów, bo w lidze jest 16 drużyn, dla mnie jest siedem spotkań (mecz Resovii robi Sergiusz Ryczel - przyp. red.). Jeżeli w tym tygodniu nie opracuję siedmiu meczów, to w kolejnym będę miał do zrobienia 14. Nasze założenia, że mamy robić wszystkie potyczki w lidze, uczą systematyczności - podkreślił Kamil Sołoducha, statystyk pracujący w Asseco Resovii Rzeszów.

Nieco inaczej sprawa wygląda w reprezentacji. - W klubie gramy 1-2 razy w tygodniu, wyjątkiem są takie imprezy jak Puchar Polski czy Klubowe Mistrzostwa Świata. Generalnie w klubie ma się dużo więcej czasu na przygotowanie i treningi. W reprezentacji jest tak, że jak już się gra, to są to turnieje, zazwyczaj trwają od piątku do niedzieli albo dłużej, w przypadku mistrzostw świata czy Europy. Wtedy trzeba bardzo szybko przygotowywać analizy, często nawet znacznie wcześniej - wyjaśnił.

Nie samą siatkówką scout żyje, oprócz dobrej organizacji pracy, musi czasami odpocząć i nabrać dystansu, by nie wpaść w monotonię. - Warto mieć jednak jeden dzień w tygodniu, podczas którego nie robi się niczego związanego z pracą. Akurat ja mam różne dziwne hobby, na przykład strzelanie z łuku, choć strzelałem trzy razy i zrezygnowałem; albo układanie puzzli czy klocków Lego - to zajęcia, które bardzo mnie relaksują. Natomiast przy codziennej pracy, kiedy zrobię dwa sety jakiegoś meczu, to robię sobie 15-20 minut przerwy, bo dzięki temu trochę odpoczywam i wracam do kolejnych setów z większą koncentracją - dodał Sołoducha.

Często zdarza się jednak tak, że po pracy... scout i tak myśli o pracy, oglądając na przykład inny mecz w telewizji. Ale skoro to hobby i pasja, to nie można narzekać.

Scouci w social mediach:

Przemysław Kawka - Twitter
Kamil Kwieciński - YouTube i Twitter
Mateusz Nykiel - Twitter
Kamil Sołoducha - blog i Twitter

Komentarze (1)
avatar
panda25
29.03.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wydawało mi się, że termin "scouting" w sporcie zarezerwowany był dla innych działań - bądź wyszukiwaniem zawodników w innych drużynach/klasach, itp., bądź pozyskiwaniem informacji na temat da Czytaj całość