Choć siatkarze z Kędzierzyna-Koźla pojechali do Belgii jako lider grupy E, mający na koncie komplet zwycięstw, w ostatnich dniach byli w niezbyt dobrych humorach. Przytrafiły im się bowiem dwie porażki z rzędu - w PlusLidze z Asseco Resovią Rzeszów oraz, znacznie bardziej bolesna, w półfinale Pucharu Polski z Treflem Gdańsk.
- Po graczach ZAKSY widać pewne syndromy zmęczenia - analizował Ireneusz Mazur, były trener reprezentacji Polski, a obecnie ekspert siatkarski.
Jego słowa znajdowały odzwierciedlenie również w postawie kędzierzynian podczas spotkania w Maaseik. Od samego początku nie byli w nim sobą. W ich poczynaniach wyraźnie brakowało przysłowiowego "ognia", co w pierwszym secie najmocniej było widać po atakującym Mauricie Torresie.
Bardzo blado wyglądał on na tle swojego vis a vis, Jolana Coxa, który był nie do zatrzymania i licznymi udanymi zagraniami zapewnił swojej ekipie prowadzenie 17:13. Mistrzowie Polski otrząsnęli się z niemocy dzięki przebłyskowi w poczynaniach duetu Rafał Buszek - Sam Deroo, ale po walce na przewagi i tak triumfowało Noliko.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Kadziewicz wskazuje selekcjonera. "Ten kandydat przoduje w wyścigu"
Scenariusz kolejnej partii ułożył się dość podobnie, choć była ona jeszcze bardziej wyrównana. Na tyle, że już dwupunktowa przewaga jednej z ekip była w niej rzeczą niezmiernie rzadko spotykaną.
Kiedy jednak ZAKSA przegrywała 19:20, sprawy w swoje ręce wziął Deroo. W końcówce spisał się na tyle dobrze, że śmiało można ją określić "teatrem jednego aktora". Belgijski przyjmujący niemal w pojedynkę poprowadził swój zespół do wygranej 26:24.
Wyszarpany sukces wcale nie sprawił jednak, że naszej drużynie zaczęło iść łatwiej. Nadal niemiłosiernie męczyła się ona nie tylko z przeciwnikiem, ale i z własną grą. Problemy ze zneutralizowaniem poczynań Jelte Maana zapowiadały dla ekipy z Kędzierzyna-Koźla duże problemy.
Do końca trzeciej odsłony ich skala już tylko się potęgowała. A to dlatego, że podopieczni Andrei Gardiniego popełniali tak dużo błędów własnych, iż Noliko nie miało absolutnie żadnych problemów z przypieczętowaniem swojego zwycięstwa.
Drugi przegrany set wymusił już na włoskim szkoleniowcu ZAKSY dokonanie zmian. Od początku czwartej odsłony w wyjściowym ustawieniu pojawili się Rafał Szymura oraz Sławomir Jungiewicz. I szybko pokazali, że są w stanie podnieść jakość poczynań drużyny. Mocno przyczynili się do tego, że udało jej się odskoczyć na 10:7.
Potem jednak kędzierzynian znów dopadł kryzys. Przegrywali już nawet 15:18, ale wtedy dał o sobie znać innych z rezerwowych - Krzysztof Rejno. Błysnął w bloku i zagrywce, a także otrzymał pokaźne wsparcie od Deroo, co pozwoliło liderowi grupy E doprowadzić do tie-breaka.
Decydującą odsłonę kędzierzynianie rozpoczęli fatalnie. Szybko przegrywali bowiem 4:8, a na prawym skrzydle szalał Cox. Udało im się wyrównać na 12:12 po skutecznych akcjach duetu Rejno - Szymura, ale potem już tylko bronili kolejnych piłek meczowych. Przy trzeciej z nich asa serwisowego posłał Timo Tammemaa i kolejna porażka ZAKSY stała się faktem.
Noliko Maaseik - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 (26:24, 24:26, 25:20, 22:25, 17:15)
Noliko: Blankenau, Maan, Mijatović, Cox, Bruno, Tammemaa, Dronkers (libero) oraz Gevert, Ahyi, Rychlicki.
ZAKSA: Toniutti, Buszek, Wiśniewski, Torres, Deroo, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Jungiewicz, Szymura, Rejno, Semeniuk.
# | Drużyna | M | Z-P | Sety | Pkt |
---|---|---|---|---|---|
1. | ZAKSA Kędzierzyn-Koźle | 4 | 3-1 | 11:5 | 9 |
2. | Trentino Diatec | 3 | 2-1 | 8:4 | 7 |
3. | Noliko Maaseik | 4 | 2-2 | 7:10 | 4 |
4. | Arkas Izmir | 3 | 0-3 | 2:9 | 1 |