23-letni rozgrywający w podstawowej szóstce rozpoczął półfinał i finał Pucharu Polski, a także mecz PGE Skry Bełchatów z Dynamo Moskwa. Jak na razie zbiera pozytywne opinie. Jego wejście do pierwszego składu wiąże się z kontuzją Grzegorza Łomacza.
- Takie jest po części życie sportowca, każdego z nas. Nie jest powiedziane, że gdy Grzesiek wróci, będzie grał Marcin. Nie bez przyczyny Grzesiek był pierwszym rozgrywającym i grał w reprezentacji Polski. Marcin wskoczył do składu i to, że gra bardzo dobrze, to może być zaskoczenie dla państwa, ale nie dla nas. My go codziennie obserwujemy na treningu i wiemy, na co go stać. Teraz musi stanowić o obliczu zespołu przez najbliższe tygodnie i cieszymy się, że wywiązuje się z tego bardzo dobrze - ocenił Michał Winiarski, II trener PGE Skry Bełchatów.
- Rozmawiałem z Marcinem od razu po kontuzji Grzegorza Łomacza. Mamy szczęście, że mamy dwóch pierwszych rozgrywających. Marcin potwierdził, ze jeśli ktoś w niego nie wierzył do tej pory, to po obejrzeniu meczu z Dynamem mógł wrócić do domu z kompletnie inną opinią - powiedział Roberto Piazza, pierwszy szkoleniowiec bełchatowian.
W starciu z rosyjską ekipą wicemistrzowie Polski pokazali się z bardzo dobrej strony. Nawet w drugim secie, gdy żółto-czarni przegrywali 1:6, zdołali odrobić straty i doprowadzić do remisu.
- Myślę, że trenerzy i siatkarze chcieliby zawsze widzieć taką PGE Skrę. Gdyby to było takie proste, widzielibyśmy ją cały czas. Po przegranym finale Pucharu Polski, gdzie bardzo chcieliśmy wygrać, zawodnicy pokazali charakter. Proszę mi wierzyć, że nie jest łatwo w takich sytuacjach zagrać spokojnie. Nawet w drugim secie, gdzie wysoko przegrywaliśmy, nie odpuściliśmy, wierzyliśmy do końca i mogliśmy go jeszcze wygrać. W trzecim mimo słabszego początku doszliśmy ich, a w czwartym secie nie mogli już się podnieść - analizował Winiarski.
- Nasze zachowanie na boisku było bardzo dobre - dodał Piazza - Tak musimy grać przez cały sezon, nie tylko w Lidze Mistrzów czy podczas innych wyjątkowych meczów. To jest nasz poziom, musimy go potwierdzać w przyszłości. Sytuacja nam się skomplikowała przed turniejem finałowym Pucharu Polski, ale to nie zwalnia nas z obowiązku, że na boisku trzeba dać z siebie wszystko. Muszę powiedzieć szczerze, że nawet w Pucharze Polski przegraliśmy jako zespół, a nie indywidualnie. To dla mnie bardzo ważne jako trenera - oznajmił włoski szkoleniowiec.
Siatkarze PGE Skry muszą jednak powrócić do ligowej rzeczywistości. W niedzielę czeka ich spotkanie w Rzeszowie z Asseco Resovią. Początek o 14:45.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Golden retriever, który uwielbia koszykówkę