Niedzielne starcie w rzeszowskim Podpromiu toczyło się ze zmiennym szczęściem dla obu drużyn. Pierwszy set padł łupem PGE Skry, zaś dwa następne wygrali gospodarze. W czwartej partii niewiele zabrakło, aby to Asseco Resovia cieszyła się z trzech punktów. Pasy zmarnowały jednak swoją szansę i ostatecznie przegrały cały pojedynek 2:3.
- Na pewno ten punkt dla nas jest cenny, choć oczywiście liczyliśmy na wygraną i z przebiegu meczu może była szansa nawet na trzy punkty. Taki jest jednak sport, gra się do końca. W tym czwartym secie jeden błąd sędziego odebrał nam bardzo ważny punkt, a w pierwszym nie poradziliśmy sobie z mocnymi zagrywkami przeciwnika. Walczyliśmy, ja się z tego cieszę i ten punkt także jest dla nas cenny - podkreślił Andrzej Kowal.
Bełchatowianie czuli się pewnie w polu serwisowym. Szczególnie dał o sobie znać Nikołaj Penczew, który w kluczowych momentach postraszył rywali swoją zagrywką.
- Tak ten mecz wyglądał, ale jest on trochę trudny do oceny. Gra fragmentami była naprawdę bardzo dobra, dobrze prezentowaliśmy się w pierwszej akcji i w pewnych momentach też traciliśmy przewagę, ale głównie po trudnych serwisach przeciwników, nie daliśmy sobie rady w przyjęciu. Ja osobiście ten mecz oceniam pozytywnie, choć szkoda porażki - przyznał trener.
Było to trzecie spotkanie obu ekip w tym sezonie. Zarówno w pierwszej fazie rundy zasadniczej PlusLigi, jak i w ćwierćfinale Pucharu Polski, podopieczni Roberto Piazzy triumfowali 3:0.
ZOBACZ WIDEO Demolka jakich mało! Siedem goli Juventusu. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]